Niedźwiedź Wojtek - polski żołnierz urodził się w 1941 w pobliżu gór Hamadan w Iranie. Brał udział w bitwie pod Monte Cassino, gdzie według przekazów nosił skrzynie z amunicją.
Został znaleziony przez irańskiego chłopca, który wsadził niedźwiadka do plecaka i ruszył do swojej wioski. Na drodze do Kandawaru spotkał konwój polskich żołnierzy armii generała Władysława Andersa, którzy jechali ciężarówkami z Pahlevi w Iranie do Palestyny. Jedna z ciężarówek zatrzymała się, widząc zabiedzonego chłopaka. Polacy dali mu kilka konserw ze swoich zapasów. Chłopiec przyjął dar i według jednej wersji czmychnął co sił w nogach zostawiając swój plecak, a według drugiej wersji Polacy odkupili od niego niedźwiadka (za te wspomniane konserwy).
Żołnierze 2 Korpusu Polskiego w obozie Ahwaz (Persja, ob. Iran) bawiący się
z niedźwiadkiem Wojtkiem. Syryjski niedźwiedź brunatny (ur. w 1941
w pobliżu Hamadan w Iranie) - został adoptowany przez żołnierzy 22 Kompanii Zaopatrywania Artylerii w armii tworzonej przez generała Władysława Andersa. Niedźwiedź brał udział w bitwie pod Monte Cassino, gdzie według legendy nosił skrzynie z amunicją.
I tak syryjski niedźwiedź brunatny został adoptowany przez żołnierzy 22 Kompanii Zaopatrywania Artylerii w 2 Korpusie Polskim dowodzonym przez gen. Andersa.
Niedźwiadek był bardzo mały i bardzo głodny, nie umiał jeszcze jeść. Żołnierze rozcieńczyli skondensowane mleko i podawali mu w butelce po wódce zaopatrzonej w prowizoryczny smoczek zrobiony z kawałka szmaty. Według przekazów z powodu karmienia niedźwiadka mlekiem ze szklanej butelki po wódce - na zawsze pozostało w misiu upodobanie do napojów (różnych) podawanych z takiech właśnie szklanych butelkach. Jeden z żołnierzy niejaki kapral Piotr Prendysz ochrzcił misia imieniem Wojtek.
Mały Wojtek z kapitanem Kipiniakiem (po lewej) i innymi żołnierzami
(na zdjęciu w lokalnej prasie, Iran 1943)
Wojtek szybko stał się ulubieńcem żołnierzy 22 Kompanii Transportowej Artylerii wchodzącej w skład 2 Korpusu. Nie przejawiał agresji, ani nie był zagrożeniem dla żołnierzy. Szybko stał się maskotką 22. KZA gen.Andersa. Wojtek swoją obecnością i świetną osobowością pomagał psychicznie zmęczonym żołnierzom. Jak pokazał czas, był także czujnym wartownikiem. Zaatakował w nocy złodzieja, który usiłował wykraść cenną amunicję należącą do Polaków w obozie pod Kirkukiem. W nagrodę za ocalenie majątku otrzymał dwa piwa, które nota bene były jego ulubionym przysmakiem.
Został wpisany na listę personelu Kompanii i otrzymywał regularny żołd w postaci zwiększonej racji żywnościowej. Kiedy Kompania dotarła do Palestyny kapral Prendysz i jego podopieczny dostali osobny namiot. Kapral Prendysz przygotował Wojtkowi wygodne posłanie, ale na niewiele to się zdało – każdej nocy niedźwiadek właził na jego pryczę i tulił się do niego jak do swojej mamy. Kiedy Piotr musiał gdzieś wyjechać Wojtek siedział w namiocie i ryczał żałośnie. Piotr zaczął go więc zabierać ze sobą. Niedźwiedź jako pasażer wojskowej ciężarówki wzbudzał sensację gdziekolwiek się pojawili.
Wojtek z jednostką przeszedł cały szlak bojowy z Iranu przez Irak, Syrię, Palestynę, Egipt do Włoch.
Niedźwiadkiem opiekowano się troskliwie, rósł szybko i niedługo mierzył ok. 2 m wzrostu i ważył 250 kg. Jego ulubionymi przysmakami były owoce, słodkie syropy, marmolada, miód oraz piwo, które dostawał za dobre zachowanie. Jadał razem z żołnierzami i spał z nimi w namiocie. Kiedy był już duży, dostał własne łóżko w dużej drewnianej skrzyni, nie lubił jednak samotności i często w nocy chodził przytulać się do śpiących w namiocie żołnierzy. Był łagodnym zwierzęciem mającym pełne zaufanie do ludzi. Stwarzało to często zabawne sytuacje z udziałem obcych żołnierzy lub ludności cywilnej.
Wojtek w szoferce ciężarówki
- na samochodzie widoczne godło 22 Kompanii.
Żołnierze wspominają, że Wojtek uwielbiał jazdę wojskowymi ciężarówkami – w szoferce, a czasami na pace, czym wzbudzał sporą sensację na drodze. Bardzo lubił też zapasy z żołnierzami, zazwyczaj z 3 lub 4 naraz. Czasem nawet pozwalał im wygrywać, lecz na ogół „starcia” kończyły się zwycięstwem Wojtka „pokonany” leżał „na łopatkach” a Wojtek lizał go jęzorem po twarzy.
Na początku 1944 roku Kompania dostała rozkaz udania się do Włoch. Było trochę kłopotu z zaokrętowaniem Wojtka, gdyż angielski oficer za żadne skarby (mimo, że wszystkie papiery były w porządku) nie chciał się zgodzić na wpuszczenie niedźwiedzia na pokład. Przekonał go dopiero argument, że miś „budzi ducha bojowego” w polskich żołnierzach. Z Aleksandrii do portu w Taranto dotarli na pokładzie „Batorego”.
22 Kompania Transportowa Artylerii do tej pory nie uczestniczyła w walkach. Teraz czekał ją chrzest bojowy pod Monte Cassino. Strategiczne wzgórze było bezskutecznie szturmowane przez Amerykanów, Brytyjczyków i Nowozelandczyków. W kwietniu 1944 wzgórze zaatakowali Polacy. Szturm został poprzedzony intensywnym ostrzałem artyleryjskim. Żołnierze 22 Kompanii uwijali się jak w ukropie donosząc na stanowiska ciężkie skrzynie z pociskami. Wojtek obserwował swoich towarzyszy, aż wreszcie sam postanowił pomóc, podszedł do ciężarówki, stanął na tylnych łapach, a przednie wyciągnął do żołnierza podającego skrzynie. Ten, kiedy ochłonął ze zdumienia podał Wojtkowi jedną z nich. Wojtek bez wysiłku zaniósł pociski na stanowisko i wrócił do ciężarówki. I tak przez całą kanonadę nosił skrzynie pomagając swoim opiekunom. Jeden z nich naszkicował na kartce papieru postać niedźwiedzia niosącego pocisk. Ten obrazek szybko stał się symbolem 22 Kompanii. Żołnierze malowali go na ciężarówkach i nosili na rękawach mundurów.
Od tamtej pory symbolem 22 Kompanii stał się niedźwiedź z pociskiem w łapach. Odznaka taka pojawiła się na samochodach wojskowych, proporczykach i mundurach żołnierzy.
Po wojnie 22 Kompania jako część 2 Korpusu Polskiego została przetransportowana do Glasgow w Szkocji, a razem z nią Wojtek. Kompania stacjonowała w Winfield Park, a wkrótce Wojtek został ulubieńcem całego obozu i okolicznej ludności. Stał się też tematem licznych publikacji prasowych. Miejscowe Towarzystwo Polsko-Szkockie mianowało go nawet swoim członkiem. Na uroczystości przyjęcia do towarzystwa, obdarzono nowego członka jego ulubioną butelką piwa.
Miś-żołnierz szybko stał się tu prawdziwą celebrity. Dziennikarze pisali o nim artykuły, zrobiono mu setki zdjęć, radio BBC nadawało o nim reportaże.
Ale jego towarzysze broni zaczęli się powoli wykruszać… Żołnierze generała Andersa zdawali sobie sprawę z tego, że powrót do Polski rządzonej przez komunistów jest dla nich równoznaczny z samobójstwem. Rozjechali się więc po świecie. Część trafiła do USA i Kanady, inni postanowili osiedlić się w Australii, jeszcze inni pozostali w Szkocji.
Dzień 15 listopada 1947 był dniem rozstania z Wojtkiem, dyrektor ogrodu zoologicznego w Edynburgu zaoferował, że zaopiekuje się Wojtkiem, zobowiązał się również nie oddać niedźwiedzia nikomu bez zgody dowódcy kompanii majora Antoniego Chełkowskiego.
Wojtek został honorowym rezydentem ZOO w stolicy Szkocji. Nadal jednak był bardzo popularny, pisały o nim gazety, odwiedzały go tłumy ludzi. Czasem do ZOO przyszedł jeden z jego dawnych towarzyszy broni i przeskoczywszy barierkę ku przerażeniu innych gości „brał się z nim za bary” jak za dobrych czasów. Później żołnierze już w cywilu wielokrotnie odwiedzali Wojtka i nie bacząc na obawy pracowników ZOO przekraczali często ogrodzenie.
Wojtek stawał się jednak coraz bardziej osowiały i markotny. Przestał reagować na odwiedzające go tłumy. Ożywiał się tylko wtedy kiedy słyszał język polski.
W Edynburgu w tamtejszym ZOO znajduje się tablica ku czci Wojtka. Podobne tablice znajdują się także w Imperial War Museum w Londynie oraz w Canadian War Museum w Ottawie.
Kilka lat temu Imperial War Museum odwiedził Książę Karol z synami. Kiedy stanęli koło tablicy poświęconej Wojtkowi, przewodnik zaczął opowiadać im jego historię. Książę przerwał mu mówiąc, że zarówno on jak i jego synowie znają ją doskonale…
Niedźwiedź Wojtek zmarł w grudniu 1963. Informację o jego śmierci podały wszystkie brytyjskie media. Polskiego Żołnierza Niedźwiedzia Wojtka upamiętniają:
- tablica pamiątkowa w ZOO w Edynburgu,
- pomnik w Edynburgu,
- plakiety w Imperial War Museum w Londynie oraz w Canadian War Museum w Ottawie,
- rzeźba w Instytucie Polskim i Muzeum im. gen. Sikorskiego w Londynie.
RRT
Historia innego niedźwiedzia:
Biała Niedźwiedzica Baśka Murmańska urodziła się na Oceanie Lodowatym (główne porty to Archangielsk i Murmańsk) o 250 mil morskich od zaśnieżonego lądu w dalekiej północnej Rosji.
Baśka trafiła do oddziału Murmańczyków, gdy miała pół roku. Wtedy to jeden z żołnierzy oddziału, podchorąży Karaś, przechadzając się wczesną wiosną 1919 po ulicach Archangielska kupił na targu od chłopa młodą, białą niedźwiedzicę.
Baśka została przyjęta na stan do batalionu murmańczyków pod dowództwem płk. Juliana Skokowskiego, wchodzącego w skład korpusu gen. Dowbor-Muśnickiego działającego w rejonie Murmańska.
E. Korwin-Małaczewski pisał o niej: Baśka przestaje być zwykłą niedźwiedzicą polarną, lecz już jest jednej rasy, jednego narodu z tymi żołnierzami, którzy ją kochają i są z niej dumni, a dla których staje się oto żywym sztandarem, związanym z dziejami ich tułaczki po ziemiach dalekich, z ich bohaterstwem i nieuwiędłą chwałą.
Baśka była oswojona i łagodna bawiły się z nią nawet dzieci żołnierzy oddziału. W batalionie była cały czas pod opieką swojego przewodnika – kaprala Smorgońskiego. Rozkazem dziennym przydzielono ją do kompanii karabinów maszynowych batalionu i wyznaczono wikt (oczywiście nie brała udziału w walkach).
20 września 1919 wraz z wojskami koalicji oddział murmański parowcem popłynął do Gdańska. Miał za sobą półtoraroczne walki w północnej Rosji a z uwagi na swoją waleczność zostali nazwani przez angielskiego dowódcę gen. Ironside’a, „lwami północy”.
Trasa do Polski wiodła przez Anglię, gdzie podejmowano ich z honorami godnymi bohaterów. Baśka „była dumna ze swych Polaków lecz i sama przynosiła im niemałą chlubę. Dziwił się świat patrząc na dziką bestię egzotyczną, obłaskawioną jak domowy pies”. Po przypłynięciu w początkach grudnia 1919 do Gdańska oddział wraz Baśką skierowany został na wypoczynek do Twierdzy Modlin. Niedźwiedzica przeszła ze swoim oddziałem cały szlak bojowy aż do wolnej Polski.
22 grudnia 1919 batalion murmański, po trzech tygodniach pobytu w Modlinie, udał się na defiladę do Warszawy, którą przyjmować miał naczelnik Państwa Józef Piłsudski. Murmańczycy po przyjeździe na dworzec wileński w asyście orkiestry przemaszerowali na Plac Saski (obecnie Piłsudskiego) wzbudzając sensację i zainteresowanie licznie zgromadzonych warszawiaków. Największą ciekawość wzbudzała Baśka, o której imieniu bardzo szybko się dowiedziano.
Wraz z oddziałem Baska brała udział w defiladzie w 1919 w Warszawie na placu Saskim, wzbudzając kolejną sensację tym, iż w odpowiednim momencie zaczęła iść na dwóch łapach i zasalutowała przed Piłsudskim w ślad za resztą żołnierzy, a następnie podczas powitania podała mu łapę.
Baśka zginęła zakłuta widłami przez miejscowego chłopa Wawrzona (i jego synów) po tym jak podczas kąpieli w Wiśle zerwała się z łańcucha i przepłynęła na drugi brzeg rzeki. Zorientowawszy się, że Baśka przepłynęła Wisłę kpr. Smorgoński z kilkoma żołnierzami przeprawili się łodzią na drugi brzeg, ale było już za późno, aby Baśkę uratować. Zażądali wydania jej zwłok, ale Wawrzon nawet nie chciał o tym słyszeć. Zmienił zdanie, gdy żołnierze wyrwali z pobliskiego płotu sztachety i roztrzaskali je na głowach jego i synów (żołnierze nie zabrali z sobą karabinów). Wawrzon ujrzawszy miskę od razu domyślił się, że jest to Baśka przywieziona przez wojsko z Murmańska. Chłop powiedział później, że chciał zdobyć futro niedźwiedzicy dla żony - Maryśki, doskonale znał historię niedźwiedzicy.
Wypchana Baśka stała jeszcze jakiś czas po II wojnie światowej w Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie, skąd potem ją usunięto, a ślad po niej zaginął.
Tarcza 64 pułku piechoty,
kontynuatora tradycji Oddziału Murmańskiego
Wizerunek uśmiechniętej Baśki Murmańskiej został uwieczniony na obrazie pędzla Michała Byliny Przegląd Oddziałów Murmańczyków przez Naczelnego Wodza w Warszawie.
RRT
Prawa autorskie zamieszczonych na stronie materiałów (teksty, fotografie, grafiki i wszelkie inne) należą do ich właścicieli.
|