Warszawa, miasto stołeczne – stolica i największe miasto Polski, położone w środkowo-wschodniej części kraju, na Nizinie Środkowomazowieckiej, na Mazowszu, nad Wisłą. Od 2002 Warszawa jest gminą miejską mającą status miasta na prawach powiatu. Warszawa jest ośrodkiem naukowym, kulturalnym, politycznym oraz gospodarczym na skalę europejską. Mieszczą się w niej siedziby parlamentu, Premiera RP, Prezydenta RP i innych władz centralnych. Warszawa jest także stolicą województwa mazowieckiego. Warszawa jest jedynym miastem w obecnych granicach Polski odznaczonym Krzyżem Srebrnym Orderu Wojennego Virtuti Militari (a drugim w historii Polski miastem po Lwowie). Warszawa jest największym polskim miastem pod względem liczby ludności i powierzchni. Think tank Globalization and World Cities (GaWC), badający wzajemne stosunki pomiędzy miastami świata w kontekście globalizacji, uznał Warszawę za metropolię globalną (Alpha-).
http://www.lboro.ac.uk/gawc/world2010t.html
Najstarszy widok Warszawy ca. 1573
Ustawianie Kolumny Zygmunta 1644 - fragment miedziorytu W. Hondiusa
Odzyskanie Niepodległości
11 Listopada 1918
„Niepodobna oddać tego upojenia, tego szału radości, jaki ludność polską w tym momencie ogarnął. (...) Kto tych krótkich dni nie przeżył, kto nie szalał z radości w tym czasie wraz z całym narodem, ten nie dozna w swym życiu największej radości. Cztery pokolenia czekały, piąte się doczekało. Od rana do wieczora gromadziły się tłumy na rynkach miast... robotnik, urzędnik porzucał pracę, chłop porzucał rolę i leciał do miasta, na rynek, dowiedzieć się, przekonać się, zobaczyć wojsko polskie, polskie napisy, orły na urzędach, rozczulano się na widok kolejarzy, ba, na widok polskich policjantów i żandarmów.”
Tymi słowami opisywano w 1918 pierwsze dni Niepodległości Rzeczypospolitej.
Warszawa – bohaterska, aż do szaleństwa!
STOLICA podczas obrony - 1939...
Warszawa swą bohaterską postawą wobec niemieckiego najeźdźcy dała przykład światu spełnienia najcięższego obowiązku. Warszawa to pierwsza metropolia, która odważyła się stawić opór Niemcom i w ciągu 4 tygodni walczyła do ostatnich sił i możliwości. Miasto wyszło z tej nierównej walki okaleczone i zniszczone nieludzko. Tak długotrwała obrona Stolicy w warunkach zupełnego braku równowagi sił mogła mieć miejsce tylko dzięki wytrwałości i wysiłkom obronnym jej mieszkańców. Zapłacili za nią wysoką cenę, zginęło ok. 25 tys. osób cywilnych, rannych zostało ok. 50 tys. cywili i żołnierzy. Zniszczeniu uległo 12% budynków, w tym wiele zabytkowych. Straty materialne przekroczyły 3 mld przedwojennych złotych.
Hekatomba dopełniła się 5 lat później 1.08.1944 podczas Powstania Warszawskiego, zginęło ok. 180-200 tys. ludzi, zniszczeniu (łączenie podczas powstania w getcie, powstania warszawskiego, następnie podczas celowego niszczenia przez Niemców budynków po powstaniu w 1944 - wyburzono ok. 85% zabudowy Warszawy). Ocalała spora część zabudowy Pragi (choć i tu wojna wywarła swe piętno, m.in. zniknęła zabudowa praskiego brzegu..., zdewastowana - Praga dogorywa po zaniedbaniach czasów komuny.
Bezpowrotnie utraciliśmy dorobek pokoleń, Warszawa utraciła swój niepowtarzalny urok i charakter. "Paryż Północy" już nigdy nie zostanie odtworzony. Stolica Polski została z premedytacją (prawie) zamordowana przez Niemców. Procesu zniszczenia dopełniła władza komunistyczna, wystarczy przypomnieć, iż wybudowanie PKiN zostało okupione wyburzeniem ok. 170 kamienic w śródmieściu, które można było przywrócić dla przyszłych pokoleń.
FilmsDocumentaires | YouTube
(na marginesie):
Poniższe zdjęcie może stać się usprawiedliwieniem idei wybudowania "sowieckiego" pomnika PKiN w centrum Warszawy, który okazuje się wcale nie jest made in ZSRR. Nie ulega wątpliwości, że najdogodniejszym wówczas miejscem do powstania naszego drapacza chmur był teren po tzw. getcie warszawskim - gdzie Niemcy zrównali z ziemią całe kwartały po nim. Poniższa fotografia wykonana w 1936 ukazuje plan budowy obiektu - który dzisiaj znamy jako Pałac Kultury i Nauki - wskazuje na niego Stefan Starzyński - bohaterski obrońca Warszawy z Września 1939. Owa budowla miała nosić nazwę: "Wieża Niepodległości".
Fotografia z 1936, Muzeum Narodowe w Warszawie
- makieta Wieży Niepodległości
Zdjęcie pochodzi z albumu "Pałac w Warszawie
Z ciekawostek dropsa, jako ilustrację przedstawiającą PKiN, posłużono się szkicem Kazimierza Marczewskiego, który powstał w oparciu o przedwojenne projekty Świątyni Opatrzności Bożej.
Na poważnie brano pod uwagę poniższe lokalizacje dla PKiN:
1. Marszałkowska > Chmielna - Nowy Świat - Świętokrzyska (budynek stałby przy Marszałkowskiej),
2. Marszałkowska, ten sam rejon, ale budynek miałby stać między Marszałkowską a Nowym Światem,
3. Praga - Port Praski,
4. Rakowiecka, przy pl. Rakowieckim (w rozwidleniu Puławskiej i "nowej" Marszałkowskiej),
5. Grochów - na skrzyżowaniu al. Waszyngtona z Grochowską.
Fot. Z. Siemaszko
Pl. Defilad widziany z budynku PAST-y (1955).
Tamtej Warszawy już nie ma, teraz mamy Nową Warszawę, która obecnie jest innym miastem, posiadającym w dużym procencie urok tej pięknej aglomeracji z przed II Wojny Światowej. Stolica Polski jest obecnie dumną metropolią – tak jak tego chciał Starzyński.
Należy w tym miejscu nadmienić, iż rekonstrukcji w dużym stopniu dokonano, m.in. Traktu Królewskiego, Starówki, pałaców, kościołów czy poszczególnych kamienic, lecz zbyt często - to czego nie zniszczyli Niemcy, niszczyła władza komunistyczna, zarówno celowymi wyburzeniami (obiektów, które można było odbudować), chorą przebudową ocalałych, oraz ostatecznie - zaniedbaniami, pozwalając popaść w ruinę wielu budowlom).
HISTORIA POLSKI - 1200 LAT W 8min
Lista UNESCO
2 września 1980 Stare Miasto zostało umieszczone na liście światowego dziedzictwa UNESCO i był to 30 wpis. Warszawska Starówka znalazła się na tej liście jako przykład niemal kompletnej rekonstrukcji.
W tekście wyjaśniającym napisano:
„Ponad 85% zabytkowego centrum Warszawy zostało zniszczone przez nazistowskie oddziały okupacyjne. Po wojnie mieszkańcy Warszawy podjęli dzieło odbudowy, które doprowadziło do odtworzenia kościołów, pałaców i domów będących symbolem polskiej kultury i narodowej tożsamości. Jest to wyjątkowy przykład całkowitej rekonstrukcji zespołu historycznego.”
Na bruku na ul. Zapiecek umieszczona jest tablica pamiątkowa z napisem:
„Postanowieniem komitetu dziedzictwa światowego warszawskie Stare Miasto dobrem kultury światowej UNESCO. Wrzesień 1980”
Gwoli przypomnienia, przytoczę fakt, który jest mało rozpowszechniony, mianowicie, 15.07.1940 gub. H.Frank oświadczył, iż "w sprawie Warszawy Führer postanowił, że odbudowa tego miasta jako polskiej metropolii jest absolutnie wykluczona. Führer życzy sobie, żeby wraz z ogólnym rozwojem Generalnego Gubernatorstwa Warszawa zeszła do rzędu miasta prowincjonalnego". Tak zwany Plan Pabsta zakładał, iż populacja Warszawy zostanie zmniejszona do poziomu 130 tys. mieszkańców, a powierzchnia do 15 km2.1
Porażki ponoszone przez Niemców na wszystkich frontach spowodowały, że Plan Pabsta nie został wcielony w życie. Hitler oświadczył więc Frankowi podczas rozmowy w dniu 6.02.1944, że "Warszawa musi zostać zburzona, gdy tylko nadarzy się ku temu sposobność" 2.
W tej sytuacji wybuch Powstania Warszawskiego został potraktowany przez Niemców jako doskonała okazja do rozwiązania "polskiego problemu". Podczas przemówienia dla dowódców okręgów wojskowych i komendantów szkół wygłoszonego w Jägerhöhe w dniu 21.9.1944 Reichsführer-SS Heinrich Himmler powiedział, że na wieść o wybuchu powstania udał się natychmiast do Hitlera, któremu oświadczył:
"Mój Führerze, pora jest dla nas niezbyt pomyślna, z punktu widzenia historycznego jest jednak błogosławieństwem, że Polacy to robią. Po pięciu, sześciu tygodniach wybrniemy z tego, a po tym Warszawa, stolica, głowa, inteligencja tego byłego 16-17 milionowego narodu Polaków będzie zniszczona, tego narodu, który od 700 lat blokuje nam Wschód i od czasu pierwszej Bitwy pod Grunwaldem (dla Niemców Bitwy pod Tannenbergiem) leży nam w drodze. A wówczas historycznie polski problem nie będzie już wielkim problemem dla naszych dzieci i dla wszystkich, którzy po nas przyjdą, ba, nawet już dla nas" 3.
Rozkaz pieska Hitlera - Heinricha Himmlera brzmiał:
"1. Ujętych powstańców należy zabijać bez względu na to, czy walczą zgodnie z Konwencją Haską, czy też ją naruszają.
2. Nie walcząca część ludności, kobiety i dzieci, ma być również zabijana.
3. Całe miasto ma być zrównane z ziemią, to jest domy, ulice, urządzenia w tym mieście i wszystko, co się w nim znajduje"
Bitwa pod Grunwaldem – jedna z największych bitew średniowiecza
- walka wojsk zaciężnych
Starcie jazdy polskiej z jazdą krzyżacką pod Grunwaldem 1410
ukazana na łamach "Kroniki berneńskiej"
Diebolda Schillinga
Pod panowaniem Jagiellonów Polska zawarła w 1385 unię z Wielkim Księstwem Litewskim. W 1410 w bitwie pod Grunwaldem, zjednoczona armia polsko-litewska odniosła zdecydowane zwycięstwo nad zagrażającym obu państwom Niemcami – zakonem krzyżackim.
Po wojnie trzynastoletniej, Niemcy stały się wasalem Polski.
W 2010 w 600. rocznicę Bitwy pod Grunwaldem - powstała animacja Platige Image pod kierunkiem Tomasza Bagińskiego:
Przytoczyć należy pewien fakt, który mógł zaważyć na przebiegu bitwy w 1410 z Niemcami, mianowicie o „manewrze” wojsk sprzymierzonych. Wojskami litewskimi jak wiadomo, dowodził książe Witold - rycerze litewscy zajęli pozycje na prawym skrzydle armii. Zwycięstwo nad Niemcami było zagrożone, gdyż Litwini po starciu z rycerzami Zakonu uciekli z pola walki, narażając tym samym centrum wojsk Polskich. Tylko przytomność Jagiełły i chorągwie smoleńskie, kierowane przez brata Jagiełły Lingwena, uratowały rycerstwo Polskie przed okrążeniem. Taka jest oficjalna wersja opisująca wydarzenie. Na ten temat inne zdanie ma prof. Sven Ekhdala (uważany za jednego z największych zachodnioeuropejskich znawców bitwy grunwaldzkiej) - podaje on pod wątpliwość ucieczkę wojsk litewskich z pola bitwy, która, jego zdaniem mogła być celowym manewrem taktycznym.
Czy zatem inne wydarzenie - oblężenie Malborka, gdzie wojska litewskie również nie dotrwały do końca i wycofały się zostawiając Polaków samych, co częściowo być może przyczyniło się do odstąpienia od oblężenia, w wyniku czego Malbork nigdy nie został zdobyty, też mogło być "manewrem taktycznym" Litwinów?
Od XV w. następował rozwój polskiej kultury, nauki i ekonomii, z osobistościami jak Mikołaj Kopernik i Jan Kochanowski. Rozpowszechniona też była tolerancja religijna. Na początku XVI w. powołano pierwsze oddziały zwycięskiej w wielu bitwach formacji kawalerii polskiej armii – Husarii. Polska i Litwa w latach 1474–1569 były też celem 75 najazdów tatarskich.1
1. Davies B., Warfare, State and Society on the Black Sea Steppe,1500–1700. 2007.
Przypomnę pewien fakt, mianowicie inne marzenie szefa SS Himmlera:
- zamek Wewelsburg - imponująca, XVII w. rezydencja znajdująca się na szczycie wzgórza na południe od Hanoveru w środkowych Niemczech, odgrywała kluczową rolę w historii SS. Himmler w 1934 wynajął zamek na ponad 100 lat – (zaraz po dojściu w Niemczech do władzy NSDAP), z zamiarem przekształcenia go w ośrodek szkoleniowy dla elity oficerów SS. Himmler nosił się z zamiarem zbudowania w Wewelsburgu „centrum SS”, z zamkiem jako „centrum nowego świata” po osiągnięciu „ostatecznego zwycięstwa”.
Marzeniem chorego niemieckiego umysłu Heinricha Himmlera było utworzenie nowego germańskiego zakonu – Rycerzy Wewelsburga. W tym celu m.in. często odwoływał się do tradycji Zakonu Krzyżackiego.
Pójdźmy dalej, co robią współcześni Niemcy ze schedą po nazistach? Ano budują im pomnik – muzeum, jakoby ku przestrodze? Niemożliwe? A no możliwe.
W dn. 15.04.2010 otwarto muzeum poświęcone zbrodniczej niemieckiej organizacji SS, w wyniku jej działania zginęło miliony ludzi. Zbiory muzeum ukazują historię liczącej ponad milion członków przybocznej gwardii Adolfa Hitlera – i jej wodza Heinricha Himlera, którego osobisty dziennik zdobi starannie przygotowaną wystawę. Na liczącej tysiąc eksponatów ekspozycji znajdują się m.in. dwa „pierścienie z czaszką”, które otrzymywali starsi stopniem oficerowie. Na srebrnych obręczach wygrawerowano podpis Himmlera, a także czaszkę, swastykę i runę Sig, szczególnie rozpoznawalny symbol SS. Kto zgadnie gdzie nasi zachodni sąsiedzi pokazali światu tę wystawę? No właśnie – na zamku w Wewelsburgu, w którym Niemcy modlili się do swych bogów o zwycięstwo, a po wojnie dla zatuszowania historii tego miejsca zorganizowali w nim schronisko młodzieżowe. Chore?
Po klęsce Niemiec, wybitny polski architekt, autor powojennego planu odbudowy Starówki, prof. Jan Zachwatowicz tak powiedział o niemieckim barbarzyństwie w stosunku do Warszawy (celowego jej niszczenia po powstaniu w okresie 3.10.1944 - 16.01.1945):
„zniszczenie Warszawy przez Niemców nasuwa daleko idące spostrzeżenia. Wśród ruin i zgliszcz wyróżniamy zupełnie łatwo, że najbardziej gruntownym zniszczeniom uległy urządzenia techniczne i przemysłowe, w tej samej kategorii również obiekty zabytkowe: zamki, pałace, kościoły i pomniki. Czym tłumaczyć to szczególne natężenie niszczycielskiej pasji niemieckich zbrodniarzy w stosunku do sędziwych zabytków. Odpowiedź znajdziemy w haśle przez nich samych głoszonych. Naród żyje tak długo, jak długo żyją jego dzieła kultury. To jest bez wątpienia uzasadnienie niszczycielskiej pasji. Zniszczenie Warszawy to jedna z prób zniszczenia narodu Polskiego”
Plany Niemiec w latach '30.
Przygotowania do tzw. wojny totalnej, przewidujące zniszczenie nie tylko polskich sił zbrojnych lecz także ludności cywilnej rozpoczęły się w Niemczech już na kilka lat przed rozpoczęciem właściwej inwazji1. Już wówczas sporządzano, przy pomocy działającej w Polsce sieci konfidentów, wykazy obywateli polskich czynnych pod względem politycznym i społecznym, którzy mogli potencjalnie stanowić zagrożenie dla Niemców2. W maju 1939 w jednostce niemieckiego kontrwywiadu, Głównym Urzędzie SD Reichsfuhrera SS utworzono specjalną komórkę "Zentralstelle" II/P (Polen), zajmującą się sporządzaniem list „osób przeznaczonych do ujęcia w Polsce”, uznanych za potencjalne zagrożenie dla niemieckich planów podboju. Listy takie sporządzała również berlińska centrala Gestapo, ze szczególnym uwzględnieniem „Polaków wrogo nastawionych do niemieckości”. Na podstawie obu tych list sporządzono ostatecznie „księgę gończą” tzw. Sonderfahndungsbuch Polen – zawierała ona w porządku alfabetycznym, według różnych źródeł, od kilkunastu do kilkudziesięciu tysięcy nazwisk wybitnych Polaków3 (działaczy społecznych i politycznych, ludzi kultury, nauki i sztuki, uczestników powstania wielkopolskiego, aktywistów plebiscytowych na Mazurach, Warmii oraz Śląsku, członków Polskiego Związku Zachodniego i Związku Polaków w Niemczech). W początkowej fazie okupacji 90% nazwisk Polaków przeznaczonych do umieszczenia w obozach koncentracyjnych zostało wskazanych przez Niemców mieszkających w Polsce4.
1. Wardzyńska M., Był rok 1939. Operacja niemieckiej policji bezpieczeństwa w Polsce. Intelligenzaktion. Warszawa: Instytut Pamięci Narodowej, 2009, s. 50
2. Wardzyńska M., op.cit., s. 45.
3. Majewski R., Waffen SS. Mity i rzeczywistość, Wrocław, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, 1977, s. 53. cyt.: Poczynając od maja 1939 specjalna komórka wywiadu SS przystąpiła do sporządzania listy osób w Polsce, które należało aresztować lub wymordować od razu po wkroczeniu wojsk niemieckich. Na listach tych, zestawionych przy wybitnym udziale niemieckiej mniejszości narodowej, znajdowało się ponad 61 tys. nazwisk ludzi zaliczonych do tzw. "polskiej warstwy kierowniczej"
4. "Poland's Holocaust: Ethnic Strife, Collaboration with Occupying Forces and Genocide in the Second Republic, 1918–1947" Tadeusz Piotrowski. McFarland & Company 1997
22 sierpnia 1939 Adolf Hitler wygłosił przemówienie do wyższych dowódców Wehrmachtu na Obersalzbergu, zapowiadając w nim otwarcie użycie paramilitarnych oddziałów mających za zadanie dokonywanie mordów na polskiej ludności:
„Przygotowałem więc, na razie tylko na Wschodzie, oddziały Totenkopf i rozkazałem im zabijać bez litości i pardonu mężczyzn, kobiety i dzieci polskiego pochodzenia i polskiej mowy. Tylko w ten sposób zdobędziemy przestrzeń życiową, której potrzebujemy”1. Swoim generałom Hitler rozkazał: „Zamknąć serca na współczucie (…) 80 milionów ludzi musi otrzymać to, co im się prawnie należy. Trzeba zabezpieczyć ich egzystencję. Należy postępować z największą brutalnością”2.
1. Böhler J., Zbrodnie Wehrmachtu w Polsce, Kraków, wyd. Znak, 2009, s. 220-221
2. Böhler J., op.cit., s. 36
Miasto Feniksa >>> Warszawa - Semper Invicta - Zawsze Niezwyciężona
POWSTANIE WARSZAWSKIE 1944
Dwa miesiące zaciekłych walk przyniosły Warszawie olbrzymie straty materialne. Zagładzie uległo wówczas około 25% przedwojennej zabudowy stolicy. Stare Miasto zostało zburzone niemal w 100%, bardzo silnie ucierpiały również Wola, Powiśle, Czerniaków i Śródmieście Północne. Kolejne miejsca na liście strat zajmowały Śródmieście Południowe, Mokotów, Żoliborz oraz Ochota. Owe zniszczenia spowodowane były nie tylko ostrzałem artyleryjskim i nalotami lotniczymi, lecz również celowymi podpaleniami oraz wysadzeniami dokonywanymi przez oddziały niemieckie, które traktowały wypalanie całych kwartałów jako pełnoprawną metodę walki. Między innymi już w pierwszych dniach powstania Niemcy rozmyślnie spalili Mariensztat, jak również cały szereg domów na Woli i w alejach Jerozolimskich. Wielu z owych celowych zniszczeń nie można było usprawiedliwić koniecznością wojenną. Mowa tu zwłaszcza o obaleniu Kolumny Zygmunta (2 września), rozjechaniu przez niemieckie czołgi płyty Grobu Nieznanego Żołnierza (4 września), czy wreszcie wysadzeniu w powietrze ruin Zamku Królewskiego (między 8 - 13.09.1944).
Postrzępiona flaga Polski podczas ostatnich dni Powstania Warszawskiego
Po kapitulacji powstania Niemcy zobowiązali się oszczędzić pozostałe w mieście mienie publiczne i prywatne, ze szczególnym uwzględnieniem obiektów o dużej wartości historycznej, kulturalnej lub sakralnej. Warunków umowy kapitulacyjnej nie zamierzano jednak dotrzymywać. Już 9.10.1944 w kwaterze polowej Himmlera w Prusach Wschodnich odbyła się konferencja, podczas której omawiano przyszłość Warszawy. Reichsführer-SS działając z upoważnienia Hitlera wydał wówczas rozkaz kompletnego zniszczenia miasta, po uprzednim opróżnieniu go z wszystkich wartościowych dla Rzeszy materiałów. Zgodnie z relacją SS-Standartenführera Geibla rozkaz Himmlera brzmiał następująco:
"to miasto ma całkowicie zniknąć z powierzchni ziemi i służyć jedynie jako punkt przeładunkowy dla transportu Wehrmachtu. Kamień na kamieniu nie powinien pozostać. Wszystkie budynki należy zburzyć aż do fundamentów. Pozostaną tylko urządzenia techniczne i budynki kolei żelaznych".
Planowe niszczenie miasta trwało około trzech i pół miesiąca, a przerwała je dopiero sowiecka ofensywa w styczniu 1945. Działania niszczycielskie prowadzone były w sposób systematyczny. Po opróżnieniu budynków mieszkalnych, obiektów przemysłowych i użyteczności publicznej z wszystkiego, co z punktu widzenia niszczycieli miało jakąś wartość, do akcji przystępowali podpalacze z tak zwanych Brandkommando, którzy podpalali dom po domu, kwartał po kwartale. Za dzień lub dwa sprawdzano wyniki i jeżeli pożar wygasł, wzniecano go ponownie. Następnie w ślad za Brandkommando szło tak zwane Sprengkommando, wysadzające w powietrze wybrane obiekty. Przy pomocy czołgów wyrywano przewody telegraficzne, tory tramwajowe i kolejowe (to również wywożono do Niemiec). Oddziały niszczycielskie, złożone głównie z członków Technische Nothilfe (saperskich oddziałów policji), działały przede wszystkim w dzielnicach: Wola, północne Śródmieście i Żoliborz. Burzenie Warszawy było dokumentowane przez specjalną grupę Alfreda Mensebacha oraz ekipy filmowe (znany jest kadr z filmu "Varsovie quandmême").
Ze szczególną pasją Niemcy niszczyli polskie zabytki oraz obiekty o dużej wartości kulturalnej i duchowej – pałace, kościoły, pomniki, muzea, archiwa, biblioteki. Spalone m.in. zostały: Archiwum Akt Dawnych, Archiwum Akt Nowych, Archiwum Miejskie, Archiwum Skarbowe oraz Archiwum Kurii Metropolitalnej Warszawskiej wraz z większością znajdujących się tam zbiorów. Spłonęły również Biblioteka Krasińskich, Biblioteka Publiczna m.st. Warszawy oraz Biblioteka Główna Politechniki Warszawskiej. Wysadzono w powietrze Pałac Brühla oraz Pałac Saski. Niemcy spalili także Pałac Łazienkowski, którego nie zdołali jednak wysadzić. Zburzyli natomiast warszawską Katedrę wraz z przylegającym doń kościołem oo. Jezuitów, jak również spalili kościół oo. Reformatów przy ul. Senatorskiej oraz kościół oo. Paulinów na Starym Mieście. Spośród 31 warszawskich pomników 22 zostały zniszczone – jedne przez rozwalenie i demontaż, inne przez wysadzenie. Szereg zabytkowych budynków przygotowano do wysadzenia (m.in. Belweder, Pałac Pod Blachą, ruiny Opery), czemu przeszkodziła sowiecka ofensywa styczniowa.
Planowych zniszczeń zabudowy miejskiej Warszawy Niemcy dokonywały od 3 października 1944 do 16 stycznia 1945 grabiąc wszystko co nadawało się do wywiezienia. Ogółem, Niemcy wywieźli z Warszawy 45 tys. wagonów kolejowych oraz kilka tysięcy ciężarówek pełnych zagrabionego mienia prywatnego i państwowego. Na tym tle pomiędzy niemieckimi dowódcami dochodziło do poważnych kłótni dotyczących podziału wywożonych dóbr.
Szacunki powojenne zniszczeń Warszawy po 17 stycznia 1945, będące wynikiem zarówno walk w samym powstaniu jak i celowych zniszczeń dokonywanych przez niemieckie brygady specjalne od 3 października 1944 do 16 stycznia 1945, wyniosły: 42-45% budynków, 72% zabudowy mieszkaniowej (zdecydowana większość na lewobrzeżnej części Warszawy), 90% zabudowy przemysłowej, 90% obiektów zabytkowych, 50% elektrowni, 30% wodociągów. Zburzono 25 świątyń, spalona została Politechnika Warszawska oraz większość budynków Uniwersytetu Warszawskiego, zniszczono szkoły, biblioteki i dzieła sztuki. 27 listopada 1944 wysadzono w powietrze Zamek Królewski w Warszawie.
Niejednokrotnie oddziały burzycieli dokonywały więcej zniszczeń niż „wymagały” rozkazy dowódców. Często robiły też to bez ich wiedzy. Były przypadki, że systematycznym burzeniem miasta utrudniano operacje oddziałom niemieckiego garnizonu, odsłaniając ich pozycje nieprzyjacielowi. Generał Heinz Guderian zeznawał przed polskim prokuratorem w Norymberdze, że „zniszczenie Warszawy nie było usprawiedliwione koniecznością wojskową”1. Również generał Eisenstück zeznawał, że „wysadzanie w powietrze i podpalanie budynków w Warszawie nie leżało w interesie armii, ponieważ przez to niszczono ważne dla wojska kwatery”2
Wskazuje to wyraźnie, że niemiecka akcja niszczenia miasta nie miała żadnego uzasadnienia militarnego, co więcej pochłaniała cenne materiały wybuchowe i benzynę, które w końcowym okresie wojny były w Niemczech towarem coraz bardziej deficytowym3. Eisenstück zeznał, że:
„armia skarżyła się, jak słyszałem w dowództwie saperów pułkownika von Sciota, że zapotrzebowana amunicja do wysadzania dla celów wojskowych nadchodziła w minimalnych rozmiarach, bądź nie otrzymywano jej wcale, a że ta amunicja ma być używana na inne cele, a mianowicie do zniszczenia Warszawy”2.
Niemniej jednak, generał Smilo von Lüttwitz, jako dowódca 9 Armii operującej w rejonie Warszawy nakazywał „całkowite oczyszczenie miasta z ludzi i dóbr”2. W styczniu 1945 Wehrmacht ratując się ucieczką z Warszawy, pozostawił za sobą ruiny miasta naszpikowane tysiącami min pułapek. Zaminowano m.in. ruiny dawnego Ministerstwa Spraw Wojskowych, GISZ, Instytut Chemiczny, stację pomp, gazownię, elektrownię, gmach Sejmu, ocalałe dworce oraz ponad dwieście ocalałych budynków mieszkalnych.
Przez cały październik, listopad i grudzień 1944 Sowieci z prawego praskiego brzegu Wisły śledzili palenie i niszczenie kolejnych ulic, obiektów, wysadzanie w powietrze całych kwartałów miasta. Armia Czerwona skrzętnie dokumentowała zniszczenia, nanosząc na plany Warszawy kolejne niemieckie akty wandalizmu i kolejne niemieckie eksplozje. Z prawego brzegu Wisły nikt jednak Niemcom nie przeszkadzał4.
Działania niemieckich bandytów w Warszawie podczas jej obrony w 1939, okupacji, powstania warszawskiego i po powstaniu, można najłagodniej nazwać, psychozą chorych umysłów, zawiścią..., Niemców - ogarniętych manią odwetu za dzieje historyczne, gdzie Polska, jej kultura, ludzie, bitwy, wojny..., (od początku bytności na tych ziemiach Polaków) ścierała się z nacjami niemieckimi.
[Zapraszam do zapoznania się z artykułami w dziale: MIXXXX nt. Polaków, plemion i Słowian na ziemiach polskich między Bugiem a Odrą].
1. Kopf S., Wyrok na miasto. Warszawskie Termopile 1944-1945. Warszawa: Wydawnictwo Askon, 2001, S. 104.
2. Protokół przesłuchania generała Helmuta Eisenstücka za: Zbrodnie okupanta w czasie powstania warszawskiego, s. 352-361.
3. http://www.konflikty.pl/a,2235,II_wojna_swiatowa,Niemieckie_zbrodnie_w_trakcie_Powstania_Warszawskiego.html
4. Baliszewski D., Zniewolone wyzwolenie, "Wprost", Nr 3/2007 (1256)
Podsumowując...
na skutek planowego niszczenia miasta zagładzie uległo około 30% przedwojennej zabudowy Warszawy, a więc o 5% więcej niż uległo zniszczeniu w czasie dwóch miesięcy powstania. Gdy zsumować te zniszczenia ze stratami z okresu oblężenia miasta we wrześniu 1939, likwidacji warszawskiego getta oraz walk powstańczych okaże się, że w trakcie II Wojny Światowej zniszczone zostało 84% zabudowy lewobrzeżnej Warszawy. Dla całego miasta, łącznie z Pragą, szacunek ten wynosił około 65%. Zagładzie uległy setki bezcennych zabytków oraz obiektów o dużej wartości kulturowej i duchowej. Rejestr zniszczonych w Warszawie obiektów sakralnych i świeckich mających wartość zabytkową liczy 674 pozycje. Ponadto, wycofując się z Warszawy Niemcy pozostawili w ruinach tysiące min pułapek.
Na moście Poniatowskiego - wrzesień 1939
SKUTKI (wojskowe i polityczne Powstania w Warszawie):
Siły powstańcze zostały zniszczone, zginęło od 17,2 do 18 tys. żołnierzy AK, 3,5 tys. "kościuszkowców", 5 tys. żołnierzy, a 25 tys. zostało rannych. Śmierć poniosło wg różnych szacunków 180-200 tys. cywilów.
Poniesione straty, mimo początkowych sukcesów nie spowodowały w dłuższej perspektywie osiągnięcia celów wojskowych Powstania Warszawskiego. Józef Stalin chciał wykorzystać powstanie do zniszczenia Armii Krajowej rękami Niemców1 i podjął szereg decyzji, które spowodowały, iż wsparcie radzieckie dla powstańców było znikome.
Stalin już 6 sierpnia 1944 wydał decyzję o wstrzymaniu frontu radzieckiego na odcinku warszawskim, mimo wielokrotnie składanych deklaracji o udzieleniu wsparcia w postaci zrzutów uzbrojenia. Zrzuty nastąpiły dopiero pomiędzy 13 a 14 września2, po prawie 44 dniach walki, gdy nie mogło to zaważyć w istotnym stopniu na wynik walk w Warszawie. Zgodę na lądowanie samolotów alianckich na radzieckich lotniskach na wschód od Warszawy, Stalin wydał dopiero 13 września 19443 – efektem tej zwłoki był o wiele mniejszy zakres wsparcia wojskowego ze strony państw zachodnich co także przyspieszyło klęskę. Dodatkowo radziecka służba bezpieczeństwa NKWD, zatrzymywała, rozbrajała i dokonywała aresztowań żołnierzy Armii Krajowej idących na pomoc walczącej Warszawie4.
Walki nie wpłynęły w istotnym stopniu na załamanie się niemieckiej obrony na środkowej Wiśle, jednak wiązały prawie 50 tys. niemieckich sił przez dwa miesiące i wyłączały z niemieckich planów frontowych kluczowy dla Wehrmachtu warszawski węzeł komunikacyjny – uniemożliwiając podjęcie większego kontrataku niemieckiego na pozycje Armii Czerwonej.
Chociaż Powstanie Warszawskie operacyjnie nie miało istotnego znaczenia dla sytuacji strategicznej w rejonie Warszawy, opóźniło w istotnym stopniu budowę umocnionego rejonu obrony Warszawy, tzw. Festung Warschau, zarządzonej 27 lipca 1944 przez Adolfa Hitlera – efektem tego był znacznie mniejszy potencjał obronny sił niemieckich i szybkie zajęcie Warszawy przez Rosjan 17 stycznia 1945.
Przejściowym efektem wojskowym było osłabienie Niemców pod względem taktycznym. Skutki Powstania Warszawskiego okazały się bardzo istotne pod wzg. wojskowym i politycznym dla Stalina, mianowicie, w konsekwencji uniemożliwiło zajęcie całego terytorium Niemiec przez siły radzieckie, na co Stalin miał szanse w lecie 19445, paradoksalnie zatem Powstanie Warszawskie uratowało przed sowietyzacją zachodnią część Niemiec – zwlekanie z pomocą powstańcom i opóźnienie ofensywy militarnej w rejonie Warszawy kosztowało ZSRR kilka miesięcy przestoju na froncie.
Taki sam pogląd wyraził prof. dr hab. Antoni Dudek UJ – historyk i politolog, członek Rady IPN. Autor szeregu publikacji na temat historii Polski, mianowicie wyraził opinię, iż:
"za powstanie warszawskie najbardziej powinni być nam wdzięczni… Niemcy. Bo gdyby Armia Czerwona nie zatrzymała ofensywy pod Warszawą, tylko ruszyła na Rzeszę już jesienią 1944, to pewnie doszłaby do Renu. I potem wszyscy Niemcy zostaliby zamknięci w wielkiej NRD" (.)
Berlin 1945
Zajęcie Warszawy przez Armię Radziecką nastąpiło dopiero w 100 dni po upadku powstania, w połowie stycznia 1945. Z drugiej strony, powstanie opóźniło klęskę Niemiec, spowodowało późniejsze zakończenie wojny i większe ofiary cywilne i wojskowe. Powstanie nie przyspieszyło wyzwolenia Warszawy, gdyż z osobistego rozkazu Stalina Armia Czerwona wstrzymała ofensywę na miasto. Dowództwo Armii Krajowej nie liczyło na taki rozwój wydarzeń, zakładając iż głównym celem Stalina jest jak najszybsze pokonanie nazistowskich Niemiec.
1. Roszkowski W., Najnowsza historia Polski 1914-1945, Świat Książki, Warszawa, 2003, s. 590
2. Pobóg-Malinowski W., Najnowsza Historia Polityczna Polski, Tom III, Warszawa: Wyd. Platan, 2004, s. 716, 731-733
3. Pobóg-Malinowski W., op. cit., s. 733:Nie było jednak pośpiechu w Moskwie w sprawie pomocy amerykańskiej. Mikołajczyk w depeszy z 13. IX. zawiadamiał Bora, że: w dniu wczorajszym jeszcze nie było zgody Sowietów na wjazd Amerykanów do Rosji i to opóźniło o jeden dzień operację: dziś rano zgoda nadeszła (...)
4. Pobóg-Malinowski W., op. cit., s. 722-723:Teraz – po rozkazie Bora-Komorowskiego (rozkaz z dnia 14.8.1944), wzywający: wszystkie dobrze uzbrojone oddziały AK do natychmiastowego pośpiesznego marszu na Warszawę, zaatakowania wojsk niemieckich dookoła stolicy, przerwania się przez nie i wzięcia udziału w walkach wewnątrz miasta – i w odpowiedzi na ten rozkaz NKWD zarządziło zatrzymywanie oddziałów AK śpieszących na pomoc dla Warszawy, ściganie ich, osaczanie, rozbrajanie
5. Roszkowski W., op. cit., s. 597: Zagłada Warszawy kosztowała ZSRR parę miesięcy przestoju na froncie. W tym czasie armie angloamerykańskie dotarły do granic Niemiec na zachodzie. O ile latem 1944 otwierała się przed Stalinem szansa na podbój całych Niemiec, to teraz nie mógł już na to liczyć
Berlin 1945
* * *
Kolejną kwestią, którą poruszę, jest m.in. działalności sowieckiego aparatu wywiadowczego na obszarze Polski w czasie II Wojny Światowej, która miał specyficzny charakter, zgoła odmienny od funkcjonowania chociażby służb niemieckich (Gestapo czy Abwehry).
W dokumentach sporządzanych przez przedstawicieli polskiego podziemia często podkreślano wyjątkowe metody działania sowieckich agentów. Zwłaszcza działania komórki pod nazwą: Smiersz, która charakteryzowała się "podstępem" m.in. jedną z popularniejszych metod sowieckich agentów były porwania.
O ile w czasie okupacji brutalne akcje gestapo potęgowały opór Polaków, o tyle skryte działania agentury sowieckiej wywoływały chaos i dezorientację. Sowieckim służbom ułatwiała zadanie aprobata polskich struktur komunistycznych (PKWN, AL), a także to, że często w tym samych budynkach (w czasie okupacji) znajdowały się siedziby jednostek konspiracyjnych AK i polskich komunistów.
Istotną rolę w rozpracowywaniu struktur AK odegrała zapoczątkowana w styczniu 1944 akcja Burza. Zgodnie z rozkazem Komendy Głównej - oddziały Armii Krajowej miały współdziałać z Armią Czerwoną i występować w roli sojusznika Sowietów. Połączone to było z ujawnieniem dowództw AK. Samodekonspiracja polskiego podziemia podczas tej operacji przyczyniła się do późniejszej likwidacji akowskich struktur przez Sowietów. Brak wyraźnych instrukcji co do zachowania wobec oddziałów sowieckich, skutkował niekiedy dużą niefrasobliwością niektórych polskich dowódców.
Liczne oddziały AK były rozbrajane i aresztowane, wielu żołnierzy otrzymywało propozycję współpracy z organami NKGB lub Smiersz. Szeregowi żołnierze, którzy wyrazili chęć walki z Niemcami, kierowani byli do tworzonego w Lublinie batalionu zapasowego 1 Armii WP.
Skuteczność działania agentury ZSRR - Smiersza i NKGB wynikała z ogromnej liczby agentów, konfidentów i informatorów (wielu działało w strukturach AK). Można ją było osiągnąć także dzięki niemal nieograniczonym zasobom finansowym. W ramach NKGB funkcjonowały nawet specjalne grupy żeńskie, których zadaniem było zdobywanie informacji o polskim podziemiu. Metody operacyjne sowietów były skuteczne, a sposób traktowania aresztowanych był porównywalny pod względem bestialstwa z działaniami gestapo.
Nasilenie akcji przeciwko polskiemu podziemiu zbrojnemu dało się zauważyć zwłaszcza po wybuchu powstania w Warszawie. Sytuacja sprzyjała sowieckim służbom, które zaczęły likwidować akowskie oddziały wyruszające na pomoc powstańcom. Tuż po zakończeniu powstania sowieckie służby zajmujące się oczyszczaniem zaplecza Armii Czerwonej liczyły już niemal 11 tys. ludzi. Ich skuteczność potwierdza fakt, że w okresie od sierpnia do grudnia 1944 na terenach Podlasia i Mazowsza Wsch. zdekonspirowano i aresztowano niemal 40% członków Armii Krajowej i Narodowych Sił Zbrojnych.
Sowieckie służby wywiadowcze zajmowały się nie tylko rozpracowywaniem i likwidacją struktur Polskiego Państwa Podziemnego, lecz także umacnianiem władzy polskich komunistów. Jednym z przejawów takiej działalności było zbudowanie zrębów polskich służb specjalnych. Funkcjonująca Informacja Wojska Polskiego była de facto organem kontrwywiadowczym, składającym się głównie z oficerów sowieckich oddelegowanych z formacji Smiersz. Wynikało to nie tylko z chęci kontroli tychże służb przez Moskwę, lecz także z ogromnej nieudolności polskich komórek bezpieczeństwa, do których często wcielani byli ludzie nienadający się do tego typu pracy. Świadczy o tym chociażby to, iż wszystkie istotniejsze sprawy operacyjne podejmowane przez Informację były automatycznie przechwytywane przez odpowiednie organy sowieckich służb.
Wraz z umacnianiem komunistycznej władzy między w Polsce dotychczasowe zadania NKGB i Smiersza na terenach polskich przejmowali oficerowie Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. Nie trzeba dodawać, że przeszli oni wcześniej gruntowne szkolenie w Związku Sowieckim.
W podsumowaniu, jednoznacznie należy stwierdzić, iż powstanie nie miało sensu, ani możliwości powodzenia, a liczenie na pomoc ZSRR, to było zwykła głupota. Niestety takie były wówczas realia, zginęło młode pokolenie, bądź zostało wywiezione w głąb ZSRR, fizyczną likwidację patriotów polskich - Stalin miał opracowaną długo przed wydarzeniami w Warszawie.
Źródło: Polska-Zbrojna
Polska lat '30.
Któż może odpowiedzieć na pytanie, czy ówcześni rządzący Polską wiedzieli co się święci, czy mieli choć teoretycznie wiedzę o niebezpieczeństwie jakie groziło Polsce ze strony Niemiec? Czy można było się przygotować na każdą ewentualność? Teraz jak i wówczas, Polska nie żyła w pustce, były doniesienia i miękkie i wywiadu nt. ciągłego zbrojenia się Niemiec.
Czy decydenci byli świadomi tego, że napaść Niemców faktycznie może prędzej czy później nastąpić.
Jednakże, w przekazach z tamtych mrocznych czasów było mentalne przygotowanie na możliwość wojny z Niemcami. Było to jednak niczym w porównaniu z przykrą świadomością, że w dziedzinie obrony powietrznej, marynarki wojennej i sił pancernych Polska po prostu nie da sobie rady bez sojusznika. Konne legiony z czasów odzyskiwania niepodległości były już niemalże prehistorią.
Podsumowując, czy mężowie stanu zdawali sobie sprawę jak groźna jest sytuacja? Czy wiedzieli jak zmasowany i brutalny będzie atak? Ostatecznie w historii nikt wcześniej nie zafundował swej ofierze forsowanego przez Niemcy systemu „wojny totalnej”.
W styczniu 1934 Polska i Niemcy podpisały pakt o nieagresji. Dla Polski kwestia ułożenia sobie dobrych stosunków z zachodnimi sąsiadami, była w owym czasie priorytetem, a podpisanie paktu o nieagresji komentowano jako duży sukces polskiej dyplomacji. Optymizm był tym bardziej zrozumiały, że za podpisaniem dokumentu poszły kolejne kroki ocieplające stosunki z Niemcami m.in. zakończenie „wojny celnej” przez Hitlera czy podniesienie przedstawicielstw obu państw do rangi ambasad. Wtedy też postanowiono wykorzystać sport do poprawy sąsiedzkich relacji (m.in. sławne wyścigi kolarzy). Kolejne lata były już coraz bardziej napięte. Wg jednej z teorii wyścigi te to był niemiecki sposób na poznanie terenu na który chcieli wkroczyć, pytanie, czy wyścig był wykorzystywany przez niemiecki wywiad w przygotowaniach do inwazji na Polskę. Po roku 1936 Niemcy zaostrzają retorykę wobec Polski.
Przed napaścią Niemiec na Polskę...
Polacy, ludność cywilna..., czy bojownicze nastroje i anty-pacyfistyczne hasła można nazwać „gotowością”? Z jednej strony w sierpniu 1939 rozpoczęła się masowa akcja kopania rowów przeciwlotniczych przez mieszkańców Warszawy (i innych miast). Pracowano w dzień i w nocy. Nierzadko oddawano oszczędności i rodzinne skarby na Fundusz Obronny. Urządzano szkolenia zakładania masek przeciwgazowych, uczono, jak chronić się przed nalotem...
Orędzie Prezydenta RP Ignacego Mościckiego – 1 września 1939
– ogłaszającego stan wojny z Niemcami
Kurier Warszawski - wydanie poranne 2.09.1939, nr 242
Odezwa Prezydenta Warszawy Stefana Starzyńskiego - 12.9.1939
Odezwa Stefana Starzyńskiego
cytat:
"Wieczorem Warszawa oddychała swobodniej. Nie było nalotów, cichły strzały. Można było prawie w spokoju przeżywać jedyną przyjemność, kulminacyjny punkt dnia – przemówienie prezydenta Starzyńskiego. Serce całej Warszawy biło wtedy przy głośnikach.
To nie przesada, ani literatura, tak było. Starzyński mówił o tym, czym żyliśmy, co było dla nas jedynie ważne: o walce. O bohaterstwie żołnierza i cywila, kobiety i dziecka. O wypełnianiu swoich obowiązków przez warszawiaków: dziennikarza, zamiatacza, sklepikarza, o wypełnianiu zwykłych obowiązków, co przeważnie było bohaterstwem. Mówił załamującym się nieraz głosem o stratach:
pożarach zabytków i domów, bombardowaniach i ostrzeliwaniu z karabinów maszynowych z samolotów szpitali i kobiet stojących w kolejce przed piekarnią. Wzywał sprawiedliwości i pomocy Europy. Światu głosił nasze krzywdy i naszą walkę i zagrzewał do niej, porywał, zapalał największego tchórza. Niemcom wypominał wszystko, pienił się najszlachetniejszym oburzeniem na ich metody walki. Zapewniał, że się ich nie boimy, że zwyciężymy.”
fragment z:
Hanna Eychorn–Szwankowska.
Wrzesień moich wspomnień.
Zbiór Rękopisów, t. I, sygn. 66
Podziękowanie za walkę - gen. Kleeberg
List gen. E.Rydza-Śmigłego do
Gen. J.Rómmla z dn. 8.09.1939
„Kochany Panie Generale!
Wiem o przejściach Pana. Biją nas ogromną przewagą, przede wszystkim techniczną. Jednak bić się musimy, by jak najdłużej przeciągnąć. Innej rady nie ma. Wojna w końcu będzie się decydowała na zachodnim froncie i ja wierzą głęboko, że zakończy się zwycięsko.
Panie Generale! Pan obejmie dowództwo Warszawy, na której trzeba się bronić jak długo starczy amunicji i żywności, aby jak najwięcej sił nieprzyjaciela ściągnąć na Warszawę.
Ufam Panu Generałowi, że Pan dobrze wypełni ten historyczny obowiązek bronić się na skraju miasta naokoło od zachodu i od wschodu.
Ściskam dłoń
Śmigły Rydz
Pułkownikowi Mareckiemu daję instrukcję jakie oddziały powinny się zamknąć w Warszawie. Gen. Stachiewicz Warszawę opuści udając się do mnie.”
Schleswig-Holstein ostrzeliwuje Gdynię z portu w Gdańsku 13.09.1939
Ulotka niemiecka
Chłopiec na ruinach domu w Warszawie - Wrzesień 1939
Ludność wyznania żydowskiego żyła w ciężkich warunkach
Warszawa - listopad 1940
Z drugiej strony świadkowie opowiadają w swych wspomnieniach, że rowy kopano, żartując na temat hitlerowskiego wąsika i odgrażając się nieobecnemu jeszcze wrogowi. Kiedy zaś wojna wybuchła naprawdę, powszechne stało się mniemanie, że potrwa zaledwie kilka tygodni. Najbardziej wymowny jest jednak fragment wspomnień spisany przez Władysława Szpilmana (bohatera filmu R. Polańskiego – Pianista) w Śmierci Miasta pisał: pośród ludzi nie znać było popłochu, nastrój wahał się między zaciekawieniem przed tym, co nastąpi, a zdziwieniem, że tak właśnie się zaczęło.
Kolejnym przykładem opisującym obraz ówczesnego społeczeństwa niech będą słowa Johna F. Kennedy (przyszłego 35. prezydenta USA, miał wówczas 22 lata), który w lipcu 1939 przyjechał z Londynu do Warszawy jako attaché (na polecenie swojego ojca, J.P.Kennedy Sr. – wówczas ambasadora USA w Londynie 1937-1940) w celu zbadania nastrojów wśród społeczeństwa i polityków polskich. Po opuszczeniu Warszawy napisał:
Wyjeżdżam stąd pokrzepiony i wzmocniony i będę mówił wszędzie tam, gdzie będzie mi dane, iż wobec tak poważnego zagrożenia społeczeństwo polskie spogląda w przyszłość z niezachwianą wiarą w słuszność swojej sprawy, patrzy z optymizmem, ale i z przekonaniem, że jeżeli do konfrontacji dojdzie, to jej wynik nie może być inny jak zwycięstwo.1
Już po napaści Niemiec na Polskę i wybuchu II Wojny Światowej, JFK wstrząśnięty postawą naszych ówczesnych „sojuszników” (Francji i GB), popełnił rozprawę pt: "Why England Slept".
Pastusiak L., Anegdoty prezydenckie, t. 2
Wrzesień 1939
Moim skromnym zdaniem błąd polegał na tym, że ówczesna Polska wiązała się nierealnymi sojuszami i wierzyła w deklaracje m.in., że w razie napaści kraj nasz uzyska pomoc sojuszników. Lekarstwo na nadchodzący upadek dotychczasowego porządku był taki, iż należało się zbroić - skoro sąsiad wielokrotnie pomnażał swoją siłę militarną, to Polska również powinna to robić, wzmacniać i pomnażać siły zbrojne. Należało wdrażać nowe strategie wojskowe, wdrażać nowe strategie logistyczne, należało inwestować w zbrojenia, w nowoczesne narzędzia m.in. w broń pancerną, czołgi, samoloty, czy takie jak sławna armata przeciwlotnicza Bofors 40 mm (którą produkowała Polska na licencji Szwedzkiej). Cały wysiłek państwa przynajmniej od roku 1934 – 1935 powinien iść w stronę b.dużych wydatków na zbrojenia. To było jedyne wyjście, należało być przygotowanym (zgodnie z przysłowiem "chcesz pokoju - szykuj się do wojny").
Zamiast liczyć na kogoś - liczyć na siebie. W XV w. byliśmy silni i obroniliśmy się przed Niemcami, w XVIII w. nie uchroniliśmy się przed rozbiorami, w 1919-1920 byliśmy silni i obroniliśmy się przed Sowietami, niestety w 1939 byliśmy nie dość silni, aby pokonać Niemcy.
Drugie to sojusze, jeśli z Hitlerem nie dało się ułożyć, mimo iż w 1938 Polska i Niemcy w sojuszu wzięli sobie po kawałku Czech (Polska zajęła Zaolzie), to może ze Stalinem? Ze strony ZSRR 2 razy została odrzucona propozycja sojuszu.
Następna kwestia, to plany obrony: "Plan Zachód" i "Plan Wschód", co do tego drugiego, to był szczegółowy - zakładał projekt na wypadek wojny z ZSRR, prace nad nim zostały rozpoczęte w 1935 i zakończone w 1938. Natomiast "Plan Zachód" to porażka - prace nad projektem rozpoczęto dopiero - UWAGA: 4 marca 1939, a zakończono 22 marca 1939. W 18 DNI OPRACOWANO PLAN WOJNY Z NIEMCAMI – Z ÓWCZESNĄ NAJWIĘKSZĄ POTĘGĄ MILITARNĄ ŚWIATA.
Za życia Piłsudskiego, nawet po dojściu do władzy w Niemczech Hitlera, nie prowadzono analiz i przygotowań do konfliktu z Niemcami, spodziewając się wojny z sowietami. Od lat dwudziestych istniał tylko plan mobilizacyjny, tzw. Plan "S" na wypadek wojny z Niemcami, oczywiście plan był mocno przestarzały. Dopiero po objęciu kierownictwa nad Siłami Zbrojnymi RP przez Rydza-Śmigłego rozpoczęto wstępne prace nad Planem Zachód. Wykonanie projektu powierzono gen. Kutrzebie, Berbeckiemu, Rómmlowi i Bortnowskiemu.
Jak się potoczyły wypadki - wiemy.
Oczywiście za porażkę "planu", za jedną z głównych przyczyn jego niepowodzenia obarczono założenie, iż Anglia i Francja przyjdą Polsce z pomocą (tylko co da obarczanie winą...), o tym wiemy i bez tego...
Co jeszcze zakładał „plan” – m.in. dużą decentralizację dowodzenia, co w warunkach faktycznej centralizacji dowodzenia dokonanego przez Rydza-Śmigłego – przyniosło organizacyjny chaos, potęgujący i tak ciężką sytuację spowodowaną nalotami Luftwaffe.
Ignacy Piotr Legatowicz powiedział kiedyś: na teatrze tego świata jedni uczą się swej roli, drudzy ją grają bez przygotowania, w jednym i drugim razie własny każdego interes jest suflerem.
Wielkopolska Brygada Kawalerii
Sochaczew, bitwa nad Bzurą, wrzesień 1939
Podsumowując, jeśli nie z jedną stroną i nie z drugą, a sojusz z Anglią i Francją był tylko na papierze (przypomnę, iż 12 września 1939 we Francji w Abbeville odbyła się brytyjsko-francuska konferencja, na której zdecydowano o nieudzielaniu Polsce pomocy w walce z Niemcami),... trzeba było liczyć na siebie, więc zbrojenia, zbrojenia i jeszcze raz zbrojenia, szkolenia i wiązanie się z mniejszymi, ale wiązanie mocne, strategiczne, głównie np. z Rumunią może z Ukraińcami... czy Słowacją, Czechami,... Słowacja ostatecznie przyłączyła się do Niemiec i brała udział w inwazji na Polskę. Po polskiej stronie w walce we wrześniu wzięli udział ochotnicy z Węgier i Czechosłowacji formacje te podzieliły los oddziałów Wojska Polskiego.
Historycznie spojrzeć na "sojuszników" Polski - to we Wrześniu 1939, czy podczas wojny polsko-rosyjskiej 1919-1920, czy podczas powstań w XIX w. Polska musiała liczyć tylko i wyłącznie na siebie. Więc lekcja jest taka - że "chcesz liczyć na kogoś - licz na siebie!"
Co do sytuacji w Europie po dojściu do władzy faszystów w Niemczech, w przypadku w porę rozpoznania (a raczej "niechęci do powstrzymania") przez szefów państw Europy zamierzeń Hitlera, a było jasne do czego dąży (aneksja Austrii, oddanie Czech) hekatomba, która zagrażała Polsce (w mniejszym stopniu Europie), gdyby nie tchórzostwo takich państw jak Francja i Anglia, Niemcy nie miałoby szansy wygrać we wrześniu 1939. Po układzie monachijskim (po powrocie premiera Brytyjczyków Chamberlaina z Monachium) Winston Churchill powiedział: mieli do wyboru wojnę, lub hańbę, wybrali hańbę, a wojnę będą mieli także.
[Układ Monachijski (lub tzw. dyktat monachijski) – porozumienie zawarte w dn. 29-30 września 1938 między Niemcami, Włochami, Wielką Brytanią oraz Francją, dotyczące de facto rozbioru Czechosłowacji. Czechów nie zaproszono na konferencję.]
Alianci gdyby ruszyli z zachodu na Niemców (wywiązując się z umów sojuszniczych z Polską), cała zabójcza machina niemecka zacięła by się. Wiemy z ujawnionej korespondencji, że Generałowie niemieccy umierali ze strachu, że Zachód przyjdzie Polakom z odsieczą. Do tego kampania niemiecka 1939 - wojna z Polską nie była dla niemców spacerkiem. Polacy zadali i zadawali niemcom ogromne straty.
Od dawną są znane dokumenty, z których wynika, iż po napaści Niemiec na Polskę, Stalin był ponaglany przez Hitlera ws. wejścia ZSRR do Polski, do ostatniej chwili Moskwa wahała się z wywiązania z tajnego protokołu do paktu Ribbentrop-Mołotow, sowieci obawiali się, że Polacy mogą zatrzymać Niemców, a przy interwencji Francji i Anglii wojna skończyłaby się szybko. We wrześniu 1939 nie pamięta się, że im bliżej końca, im dłużej trwała wojna z Polską, tym mniej było benzyny w niemieckich maszynach. Uderzenie Aliantów przedłużyłoby działania Niemiec, machina szwabska stanęłaby na Polskim polu. Tak się jednak nie stało. W konsekwencji 17 września 1939 ZSRR napada na Polskę i dostajemy nóż w plecy.
Sowieci rozpoczęli przygotowania do natarcia na Polskę pod koniec sierpnia 1939. Po ataku jednostki Armii Czerwonej spotkały się z licznymi aktami oporu ze strony Polaków. Dużą aktywnością wykazał się Korpus Ochrony Pogranicza. Polskie jednostki podjęły liczne działania w celu opóźnienia marszu sowietów.
Według niektórych teorii atak sowietów przesądził o wyniku kampanii wrześniowej, zakłada się, że gdyby (nie lubię gdybania...ale...) gdyby ZSRR nie wkroczył do Polski, powstrzymalibyśmy Niemców. Wojna nie musiała skończyć się przegraną Polski. Patrząc na to jeszcze bardziej "realnie" uderzenie Francji w odsłoniętych Niemców skończyło by się zakończeniem działań faszystów.
Fakty są jednak inne i znane...
w 1939 Polska znalazła się w żelaznym uścisku dwóch ideologii - nazizmu i bolszewizmu.
Zaskakujące ustalenia:
sojusz Niemiec z Polską
2 lipca 2011 (PAP) – pojawił się ciekawy artykuł nt. przedwojennej sytuacji Polski i Niemiec, zaprezentowany przez niemieckiego historyka Rolfa-Dieter Muellera
Adolf Hitler zamierzał zaatakować Związek Radziecki już wiosną 1939, a ważną rolę w tych planach odgrywał sojusz III Rzeszy z Polską - twierdzi niemiecki historyk Rolf-Dieter Mueller w swej książce pt. "Der Feind steht im Osten" ("Wróg jest na wschodzie").
Publikacja trafiła do księgarń w Niemczech tuż przed 70. rocznicą rozpoczętej 22 czerwca 1941 operacji "Barbarossa", czyli ataku III Rzeszy na Związek Sowiecki.
Autor, renomowany historyk z Poczdamu, polemizuje z tezą, że atak na ZSRR był ostatnim etapem wojennych planów Hitlera, które zakładały w pierwszej kolejności podbój Polski i Zachodniej Europy.
Dokonane przez Muellera badania rozmaitych materiałów źródłowych, w tym dotychczas nieznanych, pokazują, że od objęcia władzy w 1933 Hitlera pochłaniało planowanie możliwie szybkiej inwazji na Związek Sowiecki, aby uzyskać "Lebensraum", czyli życiową przestrzeń, a także dostęp do surowców. Aby zrealizować ten plan Hitler potrzebował jednak sojuszników. Jednym z nich miała być Polska.
Mueller wyczerpująco opisuje ówczesne relacje i kontakty polsko-niemieckie.
"Od 1934 Hitler starał się przeciągnąć na swoją stronę Polskę, która dysponowała największą siłą militarną przy zachodniej granicy ZSRR oraz w czasie reżimu marszałka Piłsudskiego prowadziła zdecydowanie antybolszewicką politykę.
W sojuszu z Polską albo przy jej życzliwej neutralności narodowosocjalistyczne władze mogły już wcześnie myśleć o realizacji swych agresywnych planów, wymierzonych w Związek Sowiecki" - pisze Mueller, przypominając m.in. o "spektakularnym" pakcie o niestosowaniu przemocy między Polską a Niemcami z 1934. Pakt ten doprowadził do intensywniejszych kontaktów z polskimi przywódcami i dowództwem armii.
Według poczdamskiego historyka Hitler chciał stworzyć "globalną konstelację", wciągając do paktu antykominternowskiego - oprócz Japonii - także Polskę, Włochy, a także Wielką Brytanię. Jak ocenia, zabiegi te, które trwały jeszcze do pierwszych miesięcy 1939, nie były fortelem, nie chodziło również pierwotnie o podbój ani też uczynienie z Polski państwa satelickiego.
Japonia próbowała namówić Polskę by przystąpiła do paktu z Niemcami.
W historiografii zarysowano dotychczas obraz Polski jako kraju, który od samego początku miał być pierwszą ofiarą (Hitlera), a kontakty z Polską usiłowano wykorzystać, by poróżnić ją z zachodnimi sojusznikami - zauważył Mueller podczas prezentacji książki w Berlinie.
"Pewien problem stanowi to, że polscy historycy dopiero teraz zaczynają dokładnie analizować swoje źródła z lat 30. W polskiej historiografii po 1945 oczywiście wskazywano, że Hitlerowi chodziło o zmylenie Polski, która miała być pierwszą ofiarą wojny. Zawsze jednak krytykowano (przedwojenny) reżim pułkownikowski w Warszawie, który ze swym antysemityzmem i antykomunizmem zbliżał się ideologicznie do Trzeciej Rzeszy. To trudny temat w debacie historycznej" - dodał Mueller.
Jego zdaniem niemiecko-polska interwencja przez sowiecką Ukrainę i od strony Bałtyku w maju 1939 była możliwym wariantem. "Z dzisiejszej perspektywy szczególnie makabryczna wydaje się gotowość obu stron do współpracy w sprawie emigracji ludności żydowskiej" - pisze Mueller. Cytuje on słowa polskiego ambasadora w Berlinie Józefa Lipskiego, który miał obiecać Hitlerowi "piękny pomnik w Warszawie", jeśli znajdzie on rozwiązanie kwestii żydowskiej.
Odrzucenie przez Polskę warunków Hitlera dotyczących Gdańska oraz eksterytorialnego korytarza przez polskie terytorium doprowadziło do fundamentalnej zmiany w planach Berlina. "Najwyraźniej Hitler czuł się rozczarowany i oszukany przez Warszawę. Musiał nastawić się na to, że będzie zmuszony odłożyć starcie z ZSRR, by najpierw wyjaśnić »kwestię polską«" - pisze historyk.
Archiwalne dokumenty Wehrmachtu pokazują, że Polski nie uważano za żadne zagrożenie. Polskie wojsko "z powodu umiarkowanego dowództwa oraz niewystarczającego uzbrojenia jest niezdolne do większych operacji przeciwko współczesnemu przeciwnikowi" - cytuje Mueller z dokumentu niemieckiego sztabu generalnego z maja 1939.
Jego zdaniem, zawierając pakt ze Stalinem 23 sierpnia 1939 Hitler wierzył, że to całkowicie zaskoczy zachodnie mocarstwa, które nie będą skłonne wywiązać się z gwarancji, udzielonych Polsce. "3 września 1939 był w szoku, gdy nadeszło wypowiedzenie wojny z Paryża i Londynu - powiedział Mueller podczas prezentacji książki.
Gdyby zachodnie mocarstwa dały Hitlerowi wolną rękę na wschodzie, to miałby możliwość zaatakować Związek Sowiecki od razu z terytorium Polski". Jak dodał historyk, Hitler nie miał wówczas gotowego planu wojny z Francją.
Zdaniem poczdamskiego naukowca analiza prehistorii operacji "Barbarossa" oraz samej wojny przeciw ZSRR pokazuje, że Hitler nie był "genialnym strategiem wojennym", jak sądzili dotąd niektórzy. Operacja "Barbarossa" była również "moralną, jak i profesjonalną" porażką ówczesnej wojskowej elity.
Książka "Der Feind steht im Osten" ukazała się nakładem wydawnictwa Ch. Links.
Poniżej prezentuję głos krytyczny autorstwa ~jaźwiec
Poza pseudohistorycznymi teoriami pozostają jednak zawsze FAKTY!
~jaźwiec
Wbrew powyższym enuncjacjom, identycznym co do treści z niektórymi wypocinami nielicznych (na szczęście) "Wieczorkiewiczów", prawda jest całkowicie inna!
Niemcy realizowały swoje plany po I Wojnie Światowej konsekwentnie i z niemiecką precyzją! Nie było tam miejsca na rozczarowania, czy też na nieprzewidziane zmiany scenariusza!
Za pomocą Piłsudskiego Niemcy oszacowały ryzyko wojskowego uderzenia Zachodu i ustaliły którzy z polityków zachodnich mogliby mieć coś przeciw ponownemu niemieckiemu Drang nach Osten, który w tym przypadku był domyślnie skierowany przeciw bolszewickiej Rosji! Jak pamiętamy efekt był dla Niemców wręcz wymarzony. Praktycznie zero chętnych do militarnego przeszkadzania Niemcom na Wschodzie!
Jedyną chwilą zawahania był 28 sierpień 1939 roku, spowodowana nowymi deklaracjami Imperium Brytyjskiego i Francji co do wsparcia wojskowego dla Polski, które spowodowały przesunięcie pierwotnej daty napaści na Polskę, ale służby Hitlera potrzebowały tylko dwóch dni, aby bezspornie ustalić, że gwarancje zachodnich "sojuszników" dla Polski są, jak zawsze, całkowicie bezwartościowe!
Niemcy nie napadły na Polskę aby robić z Polakami sojusze antysowieckie, chronić mniejszość niemiecką, ani w celu uzyskania "korytarza", lub przejęcia Gdańska!
Całe Niemcy, ich armia i wszelkie służby, a także niemiecki kodeks karny, były w 1939 roku całkowicie przygotowane do natychmiastowego rozpoczęcia mordowania wszystkich Polaków, oraz całkowitej likwidacji Państwa Polskiego, poza niewielką liczbą polskich niewolników!
Nie przewidywano żadnych sojuszy czy współpracy z jakimikolwiek Polakami, poza małą rezerwą na czarną godzinę, w postaci osobników z grona niemieckiej agentury, rządzącej w Polsce do 1939 roku! Becka (przechowalnia w Rumunii) i Rydza " Śmigłego" (tak jak i Beck spalony na Zachodzie, dostał czapę z rąk polskich oficerów podczas próby rozpracowania polskiego podziemia), oraz paru innych pracowników Hauptkundschaftstelle ze środowisk piłsudczykowskich!
Powyższej tezy nie trzeba chyba udowadniać, bo wystarczy zapoznać się z bezwzględnymi i radykalnymi działaniami brytyjskiego rządu przeciwko niemieckiej agenturze piłsudczykowskiej, internowanej hurtowo przez Churchilla po upadku Francji!
Pewnym paradoksem jest to, że nagle, po klęskach niemieckich w Związku Sowieckim, zupełnie jak po klęskach I Wojny Światowej, niemieccy bandyci przypomnieli sobie nagle o Polakach, zapłakali nad Katyniem i zaczęli kombinować jak powtórnie zrobić z Polaków doskonałe mięsko armatnie, powtórnie posługując się Piłsudskim (tym razem w trumnie!) i namawiając nas do walki u boku Hitlera w "obronie zjednoczonej Europy" przeciw bolszewickim hordom!
Przypominam, że nawet w polskim faszystowskim szambie, pełnym przedwojennych polskojęzycznych narodowców, nie znaleźli zbyt wielu chętnych, co jednak nie przeszkadza rożnym dzisiejszym pieczeniarzom i kretynom twierdzić, że Polska mogła i powinna była sprzymierzyć się z Niemcami!
Takie opinie i pomysły są w dzisiejszej Polsce coraz częściej kolportowane, choć jedyny sensowny i skuteczny model sojuszów europejskich jest powszechnie znany od czerwca 1941 roku, kiedy było wreszcie wiadomo o co musi walczyć Europa, aby przetrwać!
Pytanie brzmi, czy Polska przetrwa obecną próbę odkręcania historii?!
~jaźwiec
Piłsudski, który zmarł w maju 1935 r. zostawił Beckowi ważną wskazówkę postępowania: „Balansujcie jak długo się da, a gdy się nie da podpalcie świat”. Utworzenie koalicji antyniemieckiej było sposobem na „podpalenie świata”, jak zalecał Piłsudski, czyli przekształcenia konfliktu polsko - niemieckiego w wojnę światową. Celem strategicznym Polski było więc zmuszenie Zachodu do wypowiedzenia wojny Niemcom. W takiej wojnie Hitler musiał przegrać.
~Romuald Szeremietiew
Z teraźniejszości:
Jacques Chirac na wieść, że Polska dołączyła do grupy państw popierających wojnę w Iraku powiedział: Polska straciła dobrą okazję, aby siedzieć cicho, należy przypomnieć, że gdyby Francja nie siedziała cicho we wrześniu 1939, to losy świata potoczyłyby się inaczej.
Należy przypomnieć kwestię Rumuni...
W 1939 Polska była w sojuszu wojskowym z Rumunią, a mimo to nie zareagowała na atak Niemiec. Trzeba przyznać, iż sytuacja Rumuni była dziwna.
Niemcy naciskali na Rumunię ws. zatrzymania pochodu (polskich oficerów oraz rządu polskiego) przez jej terytorium do Jugosławii. Wkrótce ZSRR (zgodnie z paktem Ribbentrop-Mołotow) wymusił na Rumunii zrzeczenie się północnej Bukowiny i Besarabii. Podobnie próbowali postąpić Węgrzy, jednak Niemcy nie zgodzili się na oddanie im całego Siedmiogrodu. Nastąpił tzw. II arbitraż wiedeński.
W 1940 z inspiracji Niemiec w Rumunii doszedł do władzy faszystowski przywódca, gen. Ion Antonescu.
Ostatecznie Rumunia wzięła udział w wojnie po stronie Hitlera, po inwazji Niemiec na ZSRR walczyli na froncie wschodnim, dzięki czemu Rumunia odzyskała Besarabię i Bukowinę, ustanawiając ponadto swoją strefę okupacyjną sięgającą Bohu (tzw. Transnistria).
Rumuni okupowali Ukrainę, poczynania Rumunów okazały się okrutniejsze od niemieckich. Żołnierze rumuńscy walczyli m.in. w tzw. kotle stalingradzkim.
W 1944 Rumunia (widząc, że Niemcy przegrywają wojnę), oddaje władzę królowi Michałowi I, gen. Antonescu zostaje obalony - Rumunia przyłączyła się do aliantów. Wówczas Rumuni zezwolili ZSRR na przejście przez jej terytorium Armii Czerwonej w celu dalszej walki z Niemcami.
Jeszcze o Francji...
Francja za rządów marszałka Petaina, wysłała w masowych deportacjach (z okupowanej Francji do obozów zagłady) 75 721 żydów - w tym 11 400 dzieci. Spełniono rozkazy nazistowskich Niemiec. Po wojnie ok. 3 tys. spośród nich wróciło do Francji. Rząd w Vichy skazał na śmierć tysiące osób, bo Pétain wybrał współpracę z nazistami jako mniejsze zło dla Francji. Jak teraz oceniać to z perspektywy czasu? Powyższa wersja jest oficjalną wersją, jednakże po wojnie na jaw wyszły fakty, które zaprzeczają wersji oficjalnej.
Francuskie władze, zaczęli od usunięcia z arami oficerów wyznania żydowskiego, szeregowców i innych zostawili - to było na przełomie 1940-1941. Ciekawym wydaje się fakt, który został ujawniony podczas procesu w 1945 przez przedstawicieli francuskiego rządu, zeznawał m.in. Petain - potwierdzono współpracę z Niemcami. Następnie w 1946 wyszedł na jaw fakt, iż Francuzi - los, który zgotowali Żydom, nie robili pod wpływem okupanta niemieckiego, lecz z własnej woli, pod wpływem ludu Francji (ten fakt nie był podejmowany podczas procesu w 1945). Francuzi pozbawili ludność wyznania żydowskiego - prawa do wykonywania niektórych zawodów. Ciąg dalszy jest znany. Więc powtórzę pytanie, jak teraz oceniać Francuzów z perspektywy czasu?
Więc lekcja jest taka, iż wg przysłowia Vegetiusa, autora dzieła De Re Militari, powstałego ok. 390 r. n.e. (jedynego zachowanego do naszych czasów starożytnego podręcznika wojskowości): kto pragnie pokoju, niech przygotowuje się do wojny - qui desiderat pacem praeparet bellum - jest nader aktualne.
Uczmy się na błędach, najlepiej innych, a my Polacy popełniliśmy ich tyle w historii, że spokojnie możemy uczyć się na swoich.
Pozwolę sobie przytoczyć jeszcze słowa amerykańskiego korespondenta relacjonującego życie w Warszawie we Wrześniu 1939 Juliena Bryana – powiedział, iż starożytni Spartanie ci szlachetni i bohaterscy ludzie, widząc jak walczyli warszawiacy podczas obrony Warszawy pochylili by głowy w geście oddania hołdu bohaterskim obrońcom swego miasta.
Historia Sparty (po części i Warszawy) jest tragiczna i jest przestrogą dla innych narodów. W wyniku licznych konfliktów z biegiem lat znaczenie Sparty malało, głównym powodem był spadek liczby obywateli w wyniku wojen, przez co Sparta nie mogła wystawić tak silnej armii jak dawniej. Sparta wzbudzała podziw Greków, Rzymian i innych świetnych narodów ówczesnego, starożytnego świata. Zachwycali się nią filozofowie m.in. Platon, zachwycała ich prostota życia, jasność prawa oraz wysokie morale społeczeństwa mające swój wyraz w poświęceniu się całkowicie ideałowi wielkości Sparty. Tak jak warszawiacy broniący swojej Stolicy we Wrześniu 1939 - opór Niemcom stawiał 1 garnizon wojska, mimo miażdżącej przewagi Niemców Warszawa bronił się dzielnie (artyleria Polska miała dużo trafień), następnie podczas Powstania - hekatomba cywilów w 1944.
Stefan Starzyński bohaterski prezydent Warszawy, w swym ostatnim przemówieniu 23 września 1939 powiedział:
chciałem, by Warszawa była wielka. Wierzyłem, że wielka będzie. Dziś Warszawa broniąca honoru Polski jest u szczytu swej wielkości i chwały (...)
... chciałem, by Warszawa była wielka. Ja i moi współpracownicy kreśliliśmy plany wielkiej Warszawy przyszłości. I Warszawa jest wielka. Prędzej to nastąpiło, niż przypuszczaliśmy. I choć tam, gdzie miały być parki, dziś są barykady, choć płoną nasze biblioteki, choć palą się szpitale, Warszawa, broniąca honoru Polski, jest dziś u szczytu swej wielkości i sławy!
Nie za lat pięćdziesiąt, nie za sto, lecz dziś Warszawa broniąca honoru Polski jest u szczytu swej wielkości i sławy.
S.Starzyński
Warszawa – bohaterska, aż do szaleństwa!
... o Powstaniu w Warszawie ...
Powstanie Warszawskie (1.08–3.10.1944) przeciwko okupującym Warszawę wojskom niemieckim zorganizowane przez Armię Krajową w ramach akcji "Burza", jednocześnie ujawniono najwyższe struktury Polskiego Państwa Podziemnego. Jego strategicznym celem była próba ratowania powojennej suwerenności - przedwojennego kształtu granicy wschodniej poprzez odtworzenie w stolicy Polski legalnych władz państwowych, więc politycznie było skierowane przeciw ZSRR. 1 sierpnia 1944 Hitler wydał rozkaz nakazujący całkowitą eksterminację mieszkańców Warszawy.
POWSTANIE WARSZAWSKIE 1.08.1944 TO NAJWIĘKSZA AKCJA ZBROJNA PODZIEMIA W OKUPOWANEJ EUROPIE.
Poniżej cytat, słowa gen. Władysława Andersa o powstaniu warszawskim:
Byłem całkowicie zaskoczony wybuchem powstania w Warszawie. Uważam to za największe nieszczęście w naszej obecnej sytuacji. Nie miało ono najmniejszych szans powodzenia, a naraziło nie tylko naszą stolicę, ale i tę część Kraju, będącą pod okupacją niemiecką, na nowe straszliwe represje.(...) Chyba nikt uczciwy i nieślepy nie miał jednak złudzeń, że stanie się to, co się stało, to jest, że Sowiety nie tylko nie pomogą naszej ukochanej, bohaterskiej Warszawie, ale z największym zadowoleniem i radością będą czekać, aż się wyleje do dna najlepsza krew Narodu Polskiego.
Byłem zawsze, a także wszyscy moi koledzy w Korpusie zdania, że w chwili, kiedy Niemcy wyraźnie się walą, kiedy bolszewicy tak samo wrogo weszli do Polski i niszczą tak jak w roku 1939 naszych najlepszych ludzi – powstanie w ogóle nie tylko nie miało żadnego sensu, ale było nawet zbrodnią.(...)
Opis: w liście do podpułkownika Mariana Dorotycz-Malewicza „Hańczy”, Linia Gotów, 31 sierpnia 1944.
Są również i takie głosy, że dzięki powstaniu w Warszawie nie staliśmy się 17. republiką radziecką, ponieważ Rosjanie po raz kolejny zobaczyli, że Polacy zawsze będą się bić i walczyć o niepodległość. Można przypuszczać (dalekosiężnie), że dzięki temu udało się zapobiec wkroczeniu wojsk radzieckich w 1956 i 1981... Tego nie można wykluczyć, a traktować jako ewentualność. Z perspektywy czasu ciężko ocenić jest coś w 100% pewności. Wydaje się jednak, że taka ewentualność (że RP miałaby stać się republiką ZSRR) była wykluczona, ponieważ nie zakładał tego żaden punkt ustaleń w Teheranie i Jałcie. Jak dla mnie ta teoria głoszona przez niektórych... to science fiction.
Fakty są takie, że jedną z najsprawniejszych organizacji partyzantki antyniemieckiej (antyhitlerowskiej i antyfaszystowskiej) w okupowanej Europie była AK – Armia Krajowa, będąca siłami zbrojnymi Polskiego Państwa Podziemnego podlegającego Rządowi Emigracyjnemu w Londynie. Polskie Państwo Podziemne miało większość atrybutów normalnego państwa – centralną administrację, armię (AK) i produkcję zbrojeniową, wymiar sprawiedliwości, bogate życie kulturalne (podziemne wydawnictwa) oraz namiastkę administracji w każdym powiecie (powiatowi delegaci rządu). W 1944 AK liczyła 380 tys. żołnierzy. Żołnierze AK mieli znaczny udział w wyzwoleniu Wilna i Lwowa, samodzielnie wyzwolili szereg mniejszych miejscowości w ramach akcji Burza. Wywiad AK dostarczał znaczące ilości wysokiej jakości informacji wywiadowczych dla wywiadu brytyjskiego, m.in. o „cudownej broni” Hitlera pociskach rakietowych V-1 i V-2 (podał miejsce prowadzenia nad nimi badań, co umożliwiło zbombardowanie i zniszczeniem tego punktu) oraz niemieckiej broni chemicznej.
Należy podkreślić, iż od 1 sierpnia do 2 października 1944 trwało największe wystąpienie zbrojne ruchu oporu w Europie – powstanie warszawskie, w którym, poza AK, udział wzięły także oddziały innych organizacji zbrojnych, takich jak NSZ – Narodowe Siły Zbrojnie, AL – Armia Ludowa oraz ochotnicy z 1. Armii Wojska Polskiego – (Ludowe Wojsko Polskie). Jego celem było wyzwolenie stolicy i utworzenie rządu niepodległej Polski. Rosjanie, których armia zbliżała się do Warszawy, nie udzielili powstańcom pomocy. Stalin był przeciwny utworzeniu władz niepodległej Polski, ponieważ dążył do całkowitego podporządkowania państwa. W tym celu utworzył w Moskwie podległy sobie marionetkowy rząd polski, który następnie został przeniesiony do Chełma, a kilka dni później do Lublina (tzw. PKWN – Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego). Powstanie upadło z powodu słabego przygotowania oraz braku pomocy z zewnątrz, której się spodziewano. Ludność stolicy została wysiedlona, a miasto zniszczone.
Łącznie organizacje niepodległościowe, takie jak: AK, BC – Bataliony Chłopskie, Narodowe Siły Zbrojne czy komunistyczna Armia Ludowa, w polskim ruchu oporu liczyli ok. 1 mln osób, co czyniło go największym tego typu ruchem w okupowanej Europie.
Rozkaz nr 19 dla Armii Krajowej gen.
Sosnkowskiego (z przemówienia radiowego z 1 września 1944 roku). Sosnkowski w rozkazie nr 19 mówił m.in.: "Pięć lat minęło od dnia, gdy Polska
wysłuchawszy zachęty rządu brytyjskiego i otrzymawszy jego gwarancje, stanęła do samotnej walki z potęgą niemiecką [...] Warszawa czeka. Nie na czcze słowa pochwały, nie na wyrazy uznania, nie na zapewnienia litości i współczucia. Czeka ona na broń i amunicję. Nie prosi ona, niby ubogi krewny, o okruchy ze stołu pańskiego, lecz żąda środków walki, znając zobowiązania i umowy sojusznicze".
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Przegrany-general-Tadeusz-Bor-Komorowski-Naczelnym-Wodzem-Polskich-Sil-Zbrojnych,wid,14968710,wiadomosc.html
Pierwsze dni II Wojny Światowej
1 września 1939
Adolf Hitler odwiedza oddziały Wermachtu. Przywódca Niemiec obserwuje ze wzgórza linię wojenną pomiędzy Łodzią a Warszawą
Po obronie Warszawy
Warszawa po niemieckich bombardowaniach - ul.Marszałkowska,
październik 1939 r.
Dworzec Główny - Marszałkowska
Krakowskie Przedmieście, wrzesień 1939
Krakowskie Przedmieście, lato 1939 r.
Przygotowania do defilady wojsk niemieckich 5.10.1939 r.
Defilada
Defilada
Wg jednej z tez, decyzję o wybuchu Powstania podjął rząd
na uchodźctwie w Londynie, wykonawcą w kraju był m.in.
generał Tadeusz Komorowski.
Fuhrersonderzug Amerika - pociąg Hitlera - widoczny wagon-platforma z działami przeciwlotniczymi
Trzeba jednak przypomnieć, iż za początek PRL de facto uważa się 22 lipca 1944 - dzień ogłoszenia Manifestu Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego (Manifest PKWN), de iure 5 lipca 1945 - międzynarodowe uznanie Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej, którego podstawą był Rząd Tymczasowy RP, przez Wielką Brytanię i USA i równoległe wycofanie uznania Rządowi RP na Uchodźstwie. PKWN, zwany również Komitetem Lubelskim, powołany został przez Krajową Radę Narodową (KRN) w Lublinie 21 lipca 1944 roku, w rzeczywistości jednak powstał dwa dni wcześniej w Moskwie - Stalinowi chodziło o stworzenie wrażenia, że Polacy z własnej inicjatywy powołują rząd na ziemiach wyzwolonej Polski, położonych między frontem radziecko-niemieckim, a tzw. linią Curzona. (Rząd na Uchodźstwie uznawany powszechnie w świecie do lipca 1945). Powstanie wybuchło 1 sierpnia 1944, więc już po ogłoszeniu MPKWN, dowódcom znany musiał być ten ruch Stalina, co zapewne również przyczyniło się do podjęcia decyzji o powstaniu... Zachód oddał Polskę ZSRR.
Według innej tezy przyczyną wybuchu Powstania było zarządzenie wydane przez Niemców 27 lipca 1944 o obowiązku stawienia się 100 tysięcy mieszkańców stolicy do robót fortyfikacyjnych, Niemcy szykowali się do obrony przed sowietami w Warszawie. W zaistniałych okolicznościach dowództwo Armii Krajowej wydało rozkaz rozpoczęcia Powstania w dniu 1 sierpnia 1944 na g.17.00 - godzina "W" - WALKI.
Teheran, 29 listopada 1943
Churchill wręcza Stalinowi "Miecz Stalingradu", prezent od króla Jerzego VI dla "obywateli Stalingradu o sercach ze stali". Pierwszy z lewej Anthony Eden, pomiędzy Churchillem a Stalinem - marszałek Woroszyłow, na prawo od Stalina jego tłumacz Pawłow (tyłem) oraz Mołotow.
Stalin i Mołotow prezentują godło Polski, 15 listopada 1944
Nie rozpoczyna się bitwy/wojny, której nie można wygrać. Powstańcy liczyli na Rosjan, a wiadomo, że Stalinowi chodziło o to żeby zginęło jak najwięcej patriotów w walce. Powstanie Warszawskie to był błąd.
NA MARGINESIE:
Wg Sztuki Wojny - Sun Tzu, Sun Zi, Sun Wu, Chang Qing:
– Każda bitwa jest wygrana przed rozpoczęciem walki,
– Każda wojna polega na podstępie,
– Jeśli wróg cię przewyższa, unikaj go,
– Jeśli jest gniewy, zirytuj go,
– Jeśli siły są równe, walcz. Jeśli nie, wycofaj się. Jeśli siły wroga są większe - nie do porównania, należy go unikać. Walcz tylko, gdy siły są równe, lub twoje są większe!
– Jeśli dowódca jest zawzięty i skłonny do gniewu, obrażaj go i doprowadź do wściekłości, aż zirytowany i zmieszany ruszy na ciebie bez planu i lekkomyślnie,
– Osiągnąć sto zwycięstw w stu bitwach nie jest szczytem umiejętności. Szczytem umiejętności jest pokonanie przeciwnika bez walki.
Konkluzja: najlepsze zwycięstwo to takie, które nie wymaga walki.
Z patriotycznego punktu widzenia - wieczna chwała powstańcom, z punktu widzenia możliwości fizycznego zwycięstwa - to wielki błąd. Zginęło ok. 20 tys. powstańców, do tego ok. 150 - 180 tys. ludności cywilnej. Starty w ludziach niewyobrażalne, miasto niemal zrównane z ziemią. Skutki Powstania Warszawskiego odczuwamy po dziś dzień.
Okładka amerykańskiej gazety Stars & Stripes "Hitler nie żyje" maj 1945 r.
Dowództwo nad siłami niemieckimi pełnił początkowo gen. por. Walter Stahel, ale od 6 sierpnia dowództwo przejął generał Erach von dem Bach-Zalewski.
Wehrmacht był wspierany przez SS (Schutzstaffel) oraz jednostki kolaboranckie, złożone z Rosjan, Ukraińców, Łotyszy, Litwinów, Azerów, a także Węgrów, również Norwegów. Trzeba również przyznać, iż powyżsi przedstawiciele wymienionych państw i nacji, znajdowali się też po drugiej strony barykady.
Pomnik Kilińskiego 1939
Bunkier przed bramą Uniwersytetu Warszawskiego, lipiec 1944 r.
STRATY:
Polacy:
15 200 - 18 000 zabitych powstańców, 120 000 - 200 000 zabitych cywilów,
Niemcy: 16 000 - 22 000 zabitych
SS-Brigadeführer Heinz Reinefarth (w czapce "kubance") oraz żołnierze 3 pułku Kozaków Jakuba Bondarenki na Woli (okolice ul. Wolskiej).
Żołnierze niemieccy na placu Teatralnym z tyłu widoczny Teatr Narodowy, wrzesień 1944 r.
Heinrich Friedrich ("Heinz") Reinefarth - to zbrodniarz niemiecki, odpowiedzialny za zbrodnie wojenne popełnione przez wojska niemieckie podczas Powstania Warszawskiego. Od 5.08.1944 oddziały Reinefartha brały udział w walkach na Woli, w ciągu kilku dni oddziały te wymordowały w masowych egzekucjach ok. 50-60 tysięcy cywilnych mieszkańców Warszawy. Jest duże prawdopodobieństwo, że gdyby nie te egzekucje, powstańcy zakończyliby powstanie po 5-7 dniach powstania. Na wieść o masowych egzekucjach na Woli walka z Niemcami trwała dalej.
Barykada wzniesiona na placu Napoleona (obecnie Pl. Powstańców Warszawy) w tle niszczyciel czołgów Hetzer (powstańcy ochrzcili działo "Chwat"), 03.08.1944
Po wojnie Reinefarth został wybrany burmistrzem Westerland (stolicy małej wyspy Sylt). W 1962 wybrano go do landtagu w Szlezwiku-Holsztynie. Po zakończeniu kadencji w 1967 rozpoczął pracę jako prawnik. Mimo licznych wezwań władz polskich do ekstradycji zbrodniarza, władze RFN odmawiały i nawet przyznały Reinefarthowi generalską rentę. Heinz Reinefarth zmarł w 1979, nigdy nie ponosząc odpowiedzialności za swoje zbrodnie.
Egzekucje na Woli wyglądały następująco, na podwórko kamienicy (tzw. studnia) zapędzano cywilów (dając im do rąk kawałki desek, drewna) zamykano bramę i obrzucano podwórko granatami, do tej masy ciał strzelano z okien aby dobić rannych. Następnie oblewano ciała benzyną i podpalano. Pytanie po co były kawałki drewna, które trzymali ludzie, staje się oczywiste.
Kapitulacjia Powstania Warszawskiego, zdjęcie z 05.10.1944
NA PRADZE TEŻ BYŁO POWSTANIE!
Praga była najbardziej na wschód wysuniętym obwodem powstańczym, geograficznie i taktycznie najbliższym zbliżającego się do Warszawy frontu walk toczonych przez Niemców i Sowietów. Była obszarem do którego zbliżały się również wycofywane oddziały Armii Krajowej z terenów wschodnich Rzeczpospolitej idące na Warszawę.
Ogłoszenie
Zadaniem dowództwa 6 obwodu AK było przerzucanie tych oddziałów do zgrupowań na drugim brzeg Wisły, na teren Warszawy i okolice np. do Puszczy Kampinoskiej. Odziały były dozbrajane i w gotowości bojowej kierowane do miejsc koncentracji. Obwód Praga przerzucił tez znaczna cześć swoich dobrze uzbrojonych sil na drugi brzeg Wisły. Ppłk. Antoni Władysław Żurowski był dowódcą 6 Obwodu Armii Krajowej na Pradze.
Kamienica Pinkusa Lothego – (już nieistniejąca) na rogu Al. Jerozolimskich 34/36 oraz Marszałkowskiej 100. Powstała w latach 1865-1866 dla Pinkusa Jakuba Lothego, przedsiębiorcy, który dany teren otrzymał jako rekompensatę za straty finansowe poniesione przy budowie mostów dla Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej. Mieściła się w niej m.in. restauracja Żywiec udekorowana freskiem Bolesława Cybisa i Stanisława Łuckiewicza przedstawiający zwycięstwo polskiej floty w bitwie pod Oliwą. Kamienica było czterokondygnacyjna o fasadzie wzorowanej na fasadzie paryskiego Luwru. W okresie międzywojennym na szczycie umieszczona było reklama piwa Żywiec: Pijcie Piwo Żywieckie.
Kamienica została całkowicie zniszczona w 1944 (broniona przez batalion Iwo), nie została odbudowana. Przez pewien czas w odbudowanym po wojnie przyziemiu mieścił się przedwojenny bar Pod Setką. Dziś to miejsce zajmuje rondo Dmowskiego oraz Rotunda.
Jego obwód miał do wykonania najcięższe zadania - zadania niewykonalne - rozpoczęcie Powstania w godzinie „W", opanowanie mostów na Wiśle, utworzenie przyczółków, walkę z doborowymi jednostkami Wermachtu, opanowanie Pragi i nawiązanie taktycznej współpracy ze zbliżająca się Armia Czerwona i Ludowym Wojskiem Polskim, celem dalszej walki z Niemcami i niesienia pomocy wałczącej Warszawie.
Powstanie Warszawskie ul. Zielna (śródmieście)
Te zadania wyznaczone przez Komendę Główną AK przekraczały możliwości Obwodu 6-tego ze względu na stacjonowanie na Pradze wielkiej ilości doskonale uzbrojonych oddziałów frontowych Wermachtu i innych jednostek przygotowanych do obrony przed frontem sowieckim, w tym m.in. doborowych oddziałów pancernych SS „Herman Goering".
Na marginesie – Sowieci nie mieli szczęścia do Radzymina, pod miastem ich jednostka pancerna (tak jak w wojnie polsko – bolszewickiej) przegrywa walkę z czołgami SS „Herman Goering”.
Powstanie Warszawskie - Praga
Koncentracja oddziałów AK była niezwykle utrudniona – po prostu nie było miejsca w którym nie stacjonowali by Niemcy. Mająca nastąpić branka do niemieckich prac fortyfikacyjnych mogła zagrozić zniszczeniem struktury organizacyjnej Obwodu 6 – ego. Doniesienia z przedpola Pragi o pojawieniu się czołgów sowieckich utwierdziła jeszcze Komendę Główną Armii Krajowej o konieczności niezwłocznego rozpoczęcia Powstania. Decyzja o godzinie „W" zapadła. Rozkazy zostały wydane.
Powstańcy na Pradze
Przed ppłk. Antonim Żurowskim, jego doborowa, wierna kadra oficerska i jego ukochanymi żołnierzami postawiono zadanie niewykonalne, zadanie w którego konieczność nikt nie wątpił.
Powstańcy
Bywają w historii narodów chwile gdy własne życie poświęca się dla dobra swego Narodu, dla honoru i dobra przyszłych pokoleń. Przed taka chwila stanął Obwód 6-ty Armii Krajowej na Pradze. Jego żołnierze poszli w bój świadomi, ze idą na śmierć walcząc z nawala germańska o wolna dla przyszłych pokoleń Polskę. Poszli wierząc w wartość moralna slow:
„ Bog, Honor, Ojczyzna".
Batalion Kilińskiego, powstaniec mierzy w kierunku okupowanego przez niemców budynku PAST, 20.08.1944
Powstańcy - patrol por. Stanisława Jankowskiego (patrol por. Agaton) Wola
Przez wiele, zbyt wiele lat o powstaniu w warszawskiej dzielnicy Praga nie wolno było mówić (jak i o zrywie 1944). Historia walki i pracy konspiracyjnej na Pradze (jak i po lewej stronie Wisły) była niewygodna dla komunistycznej władzy w Polsce Ludowej i dla okupanta (tzw. „wyzwoliciela") sowieckiego. Działania na Pradze były pomniejszane, pomijane, przemilczane.
Warszawska ulica podczas okupacji niemieckiej, styczeń 1940 r. ulica w obrębie Getta
Warszawa (dwóch niemieckich żołnierzy w rikszy) marzec 1941
Fakt powstania na Pradze jest od lat pomijany milczeniem i również w 50 rocznice Powstania Warszawskiego w 1994 nie wspomniano o nim w żadnym oficjalnym przemówieniu. A przecież powstańcy prascy pod dowództwem plk. Antoniego Władysława Żurowskiego bili się równie dzielnie jak ich koledzy z lewobrzeżnej Warszawy. Powstanie na Pradze trwało krotko, równo jeden tydzień, po czym dowódca Pragi dal rozkaz powrotu do konspiracji wobec druzgocącej przewagi wroga. Zginęło ok. 300 powstańców!
Niemiecki oddział Brennkommando podpala kamienice w Warszawie,
na zdjeciu ul. Leszno 24, 22 i część nr 20 (lewa strona ulicy).
Systematyczne palenie Warszawy
W ciągu siedmiu dni Praga broczyła krwią zarówno powstańców jak i ludności cywilnej. Jeden z punktów sanitarny znajdował się przy ul. Floriańskiej 12, w pobliżu kościoła św. Floriana i Szpitala Praskiego... Niemcy wymordowali także rannych i wziętych do niewoli powstańców ppłk. Żurowskiego VI Obwodu AK "Praga" schwytanych po nieudanym ataku na mosty Poniatowskiego i Kierbedzia.
Niemiecki bunkier na przy moście Kierbedzia, lipiec 1944
...Niemcy usadowili się z karabinami maszynowymi na dachach domów, skąd puszczali salwy w czasie walk ulicznych, a wspomagani bombami zrzucanymi z samolotów i szrapnelami, byli panami sytuacji.
Powstanie Warszawskie, widok z Pragi na lewobrzeżną Warszawę, po lewej most Kierbedzia (Zamek Królewski i Stare Miasto w ogniu)
Sanitariuszki miały pełne ręce roboty od świtu do nocy.....
.....zaciekłość walk ulicznych była tak wielka, tak wielki był tumult i zgiełk, huk rozrywających się bomb, szrapneli i granatów, często sanitariuszki musiały padać plackiem na bruk wraz z rannymi na noszach, ażeby uniknąć śmierci.
Polska ludność cywilna przygotowuje worki z piaskiem w podwórzu kamienicy przy ulicy Moniuszki, sierpień 1944
Powstańcy prascy mieli sytuacje beznadziejna od samego początku: nie było mowy o luksusie teatru czy kawiarni czynnej w czasie powstania, jak to miało miejsce w lewobrzeżnej części stolicy. A jednak i my mięliśmy krótkie chwile triumfu. Gdy kolejne domy i ulice przechodziły w ręce powstańców, to do piwnic byli zamykani volksdeutsche, którzy po zakończeniu walk mieli stanąć przed polskim sadem wojskowym...
Półgąsienicowy transporter opancerzony SdKfz 251 armii niemieckiej, 5-ej Dywizji Pancernej SS Wiking zdobył przez powstańców - grupę Krybar w dniu 14 sierpnia 1944 r. Zdjęcie zrobiono na ul. Tamka, żołnierz patrzący w obiektyw to dowódca Adam Dewicz "Szary Wilk". Jego pseudonimem ''Szary Wilk'' nazwano zdobyty pojazd, Szarego wykorzystano do ataku na Uniwersytet Warszawski.
Komendant Żurowski nie żyje, ale prawda historyczna domaga sie ujawnienia i szerokiej publikacji. Sanitariuszka ''Jadwiga'' fragmenty artykułu z Przeglądu Katolickiego nr 33 (452) 2.10.1944.
Ze wspomnień dowódcy Obwodu
6-ego, (XXVI ) Armii Krajowej – Warszawa Praga, ppłk. Antoniego Żurowskiego:
(…) Przewaga sil niemieckich na Pradze była o wiele większa, jeśli porównamy siły obu stron w innych dzielnicach Warszawy. Stan ewidencyjny obwodu wynosił 8153 żołnierzy. Zmobilizowaliśmy około 6360 bardzo złe uzbrojonych ludzi. Niemała to siła gdybyśmy mieli broń. Tymczasem nasze uzbrojenie składało się z 272 karabinów, do których przygotowano 4800 szt. amunicji, 6 ciężkich karabinów maszynowych z 2600 szt. amunicji, 7 ręcznych karabinów maszynowych, 1 armatki przeciwpancernej z 80 pociskami, 10 pistoletów maszynowych z 900 szt. amunicji, 10 pistoletów Sten i innych, 100 granatów ręcznych polskich, około 500 granatów ręcznych własnej produkcji i około 600 butelek zapalających. Z takim uzbrojeniem mięliśmy uderzyć, aby zdobywać niemieckie umocnione budynki, bunkry i mosty, miejsca stacjonowania piechoty i sił pancernych.
Fragment relacji dowódcy Pragi:
Na terenie I rejonu (Nowe Bródno, Pelcowizna) przez dwa dni trwały ciężkie walki o warsztaty kolejowe na ul. Oliwskiej, Żołnierze zgrupowania „Rafał" zdobyli szkole przy ul. Bartniczej. Niepowodzeniem zakończył się atak na most na kanale Wisła – Bug oraz koszary w Golędzinowie. Opanowana została natomiast stacja kolejowa Warszawa-Praga. Niemcy wprowadzili do walki czołgi, co spowodowało konieczność wycofania się naszych oddziałów na Targówek. Dodać należy, ze siły z tego rejonu zostały poważnie osłabione w wyniku skierowania przez komendanta okręgu z mojego obwodu liczącego około 200 ludzi zgrupowania kpt. „Rybaka" do pułku „Baszta" na Mokotów. Walki na terenie tego rejonu trwały do 9 sierpnia. Potem wielu żołnierzy przedarło się na Brudno i Targówek oraz do Choszczówki, a następnie do Puszczy Kampinoskiej.
W II rejonie zgrupowanie por. Zygmunta Lewandowskiego (ps. „Kat") opanowało szkole przy ulicy Oszmiańskiej i XXIV Komisariat Policji. Załamało się natomiast natarcie grupy por. „Kata" i ppor. „Daniela" (Jana Pawlaka) na baterie przeciwlotnicza na polach folwarku „Agril" oraz na budynek Zarządu Cmentarza na Brodnie, bronionego przez żołnierzy dywizji SS Herman Goering.
Na terenie II rejonu na Grochowie i Saskiej Kępie stacjonowały silne oddziały niemieckie, miedzy innymi pancerne, stąd też nie osiągnięto tu sukcesów. Natarcie na obiekty niemieckie na ul. Kordeckiego i ul. Boremlowskiej nie dało rezultatu. Atak zgrupowania kpt. „Sambora" (Mieczysława Szyszki) na stacje kolejowa rozrządowa w pobliżu Olszynki Grochowskiej udało się tylko częściowo. Kpt. „Sambor" musiał wycofać się w kierunku Targówka. Nieprzyjaciel wprowadził do walki czołgi, które posuwały się ul. Grochowska, Targowa, Wileńska i 11 Listopada do Świętego Wincentego i z powrotem, co uniemożliwiało przeprowadzenie jakiejkolwiek akcji.
Na terenie IV rejonu (Michalów-Szmulki) natarcie czterech zgrupowań na koszary 36 Pułku Piechoty Legii Akademickiej przy ul. 11 Listopada załamało się pod silnym ogniem niemieckiej broni maszynowej i czołgów. Natarcie oddziałów AK ze strony Bródna również utknęło w miejscu, powstrzymane przez grupę czołgów. Także atak na nastawnie kolejowa przy ul. Św. Wincentego nie przyniósł rezultatu. Niemiecki pociąg pancerny posuwający się po linii kolejowej Warszawa Praga-Grochow, siejąc spustoszenie, uniemożliwiał rozwiniecie podjętych działań bojowych.
Atak dwóch plutonów z rejonu Saskiej Kępy oraz plutonu saperów III zgrupowania na most Poniatowskiego przez Park Paderewskiego powstrzymany został przez chroniący most oddział Wermachtu i Luftwaffe. Niepowodzeniem zakończyło się również natarcie na baterie artylerii przeciwlotniczej stacjonująca na terenie ogródków działkowych przy al. Waszyngtona. Nie doszło do wysadzenia wiaduktu i torów kolejowych na ul. Targowej i Zamoyskiego. Trzy plutony saperów, które miały wykonać to zadanie, zostały niespodziewanie zaatakowane przez Niemców w parku Paderewskiego.
Powodzeniem zakończyło się natomiast natarcie na szkole przy ul. Kawęczyńskiej, co umożliwiło zamkniecie arterii wylotowej w kierunku Radzymina. Nie udało się jednak zdobyć posterunku żandarmerii przy ul. Targowej 14. Żołnierze por. „Rana" (Henryka Małowidzkiego) opanowali zabudowania kolejowe na rogu ul. Brzeskiej i Kijowskiej oraz zajezdni tramwajowej na ul. Kawęczyńskiej.
Mimo znacznej przewagi nieprzyjaciela, silnego wsparcia oddziałów pancernych, zanotowaliśmy jednak sukcesy. Należy do nich przede wszystkim zdobycie składów zbożowych i fabryki Schichta na ul. Szwedzkiej, poczty na ul. Ząbkowskiej, Mennicy Państwowej na ul. Markowskiej, dworca kolejowego Warszawa Wileńska, Dyrekcji Kolei na ul. Targowej róg Wileńskiej, Szkoły Technicznej na ul. Targowej, Rzeźni Miejskiej na Sierakowskiego oraz XXII Komisariatu Policji na Wileńskiej.
Wojsko zajmowało Warszawę, a na Pradze toczyło się życie
Na podst. tekstu Jerzego Majewskiego
17 stycznia 1945 Armia Czerwona i Wojsko Polskie zajmowały ruiny lewobrzeżnej Warszawy, na Pradze pod zbłąkanymi kulami toczyło się życie. 1 stycznia 1945 - ludność Pragi wynosiła 140 tys. osób.
Niemiecki pocisk wystrzelony zza Wisły z kierunku warszawskiej Pragi trafił w salę, w której trwała zabawa sylwestrowa. Zabił uczestników. Inny rozerwał się w rejonie Brzeskiej.
14 września 1944 żołnierze 1. Dywizji Wojska Polskiego wraz z Armią Czerwoną zajęły Pragę. W ślad za Armią Czerwoną szło NKWD, które dokonywało metodycznych aresztowań osób związanych z AK.
Dwa dni po zajęciu Pragi, 16 września, z Lublina przybyła delegacja PKWN-u z Edwardem Osóbką-Morawskim. Nowe władze pośpiesznie konstruowały władze miejskie. 18 września PKWN wyznaczył prezydenta Warszawy, architekta i działacza komunistycznego pułkownika Mariana Spychalskiego. 2 października 1944 w dniu kapitulacji Warszawy Praga opleciona już była siecią posterunków milicji.
Praga jednak żyła! W porównaniu z lewobrzeżną Warszawą była nieomal niezniszczona. Ożywało życie gospodarcze i kulturalne. Działał teatr, telefony, poczta. Wciąż unieruchomione były tramwaje. Tuż przed Nowym Rokiem wznowiono produkcje w fabrykach Schichta i Wedla. 2 stycznia ogłoszono nabór studentów kursów medycyny, wydziału lekarskiego, farmacji i weterynarii.
Życie na Pradze toczyło się wzdłuż Grochowskiej, Łochowskiej, Inżynierskiej, Ząbkowskiej. "Marszałkowską" Pragi miała stać się Targowa. Tu były sklepy, knajpy, tu do ocalałych budynków wprowadzały się instytucje. Ale przed 17 stycznia 1945 ostrzeliwaną przez Niemców Targową i Ząbkowską nazywano alejami śmierci.
Wiele o życiu przyfrontowej Pragi w styczniu 1945 mówią ogłoszenia w "Życiu Warszawy". Na gwałt poszukiwano pracowników.
"Życie Warszawy" szukało kolporterów, gońców rowerowych, zecerów, maszynistki, wykwalifikowanych mechaników. Sklepy optyczne - optyków. Szkoła jazdy inżynierów automobilistów do prowadzenia kursów nauki jazdy autem i motocyklem. Zakłady fryzjerskie - fryzjerów, a cukiernie - cukierników. Stająca na nogi fabryka spożywcza Żubr przy Kamionkowskiej poszukiwała m.in. chemików - spożywców i karmelarza do wyrobu karmelków.
Zakłady Umundurowań przy Mińskiej 25 ogłosiły nabór 150 krawców i krawcowych. Kupić chciano wszystko, od książek po ryksze i surowce do zakładów rzemieślniczych. Za to przed 17 stycznia na sprzedaż było niewiele. Zmieni się to kilka miesięcy później, gdy praskie bazary zaleje szaber. Ze zburzonej Warszawy, potem z ziem zachodnich.
Ważne miejsce w ogłoszeniach zajmowały poszukiwania zaginionych, szukano również rzeczy skradzionych. PKP przestrzegało przed kupnem skradzionego roweru służbowego: "czerwony, torpedobalony, kierownik jaskółka", a kto inny oferował 1000 zł za odnalezienie pianina skradzionego z domu przy Zakopiańskiej 35. Dom stał pod ostrzałem niemieckim, opuszczony przez mieszkańców został rozszabrowany.
Kradzieże były nagminne. Antoni Żak, właściciel sklepu spożywczego przy Targowej 59, doniósł, że do jego sklepu dokonano włamania. Złodzieje skradli to, co najcenniejsze: pieczywo, papierosy, kartki żywnościowe. Chleb był zresztą tak drogi, że ludzie przychodzili do darmowych garkuchni, gdzie wydawano zupę, dodając do niej kromki chleba. Byli tacy, co zupę wylewali, a chleb zabierali ze sobą.
Byli też nieuczciwi sklepikarze. Rzeźnik Ciechomski z Mińskiej 3 odważał przydziałowe, dwukilogramowe porcje mięsa z podkręconej wagi. Zamiast 2 kg - kilogram 40 dag. Gdy zagrożono mu linczem, wszystkim wyrównał braki.
5 stycznia 1945 w sali rady miasta przy Otwockiej odbył się pierwszy pokazowy proces - przeciwko bandytom dokonującym w mundurach wojskowych napadów na domy. Na ławie oskarżonych zasiedli: szeregowy Wiktor Balzan, kapral Edward Walesiak i Aleksander Radło. Napadli na dom Kubajów na Targówku. Wpadli, bo jeden z domowników uciekł i sprowadził milicję. Zostali skazani na śmierć.
16 stycznia cały dzień słychać było głuchy odgłos artylerii. Trafiało też na Pragę. „Kołyszące domem pociski padają w pobliżu. W mieszkaniu nieznośnie, brzęcząco, mrocznie. Schodzimy na parter. (...) Koło szóstej rano uderzyła niezwykle blisko »krowa«. Szyby i zabezpieczenia z dykty wyrwało” - notowała Sabina Sebyłowa.
Rankiem 17 stycznia "Życie Warszawy" donosiło o zajęciu Radomia. Na Pragę zza Wisły padało coraz więcej kul. Zwłaszcza w rejonie Zamoyskiego (ich ślady wciąż widać na fasadach, zresztą na Pradze na starych kamienicach, wciąż widać ślady po kulach).
Strażacy z rannej zmiany, by dotrzeć do remizy, czołgali się pod niemieckim ogniem. Potem zapadała cisza. Ruiny lewobrzeżnej Warszawy zostały zajęte przez Armię Czerwoną z Wojskiem Polskim, a strażacy po praskiej stronie bez obawy mogli na wieży zawiesić sztandar biało-czerwony.
Praga w Powstaniu Warszawskim
Powstanie Warszawskie na Pradze trwało 6 dni. W mieszkaniu Janiny Englert "Klimy" przy Floriańskiej mieścił się punkt pomocy żołnierzom AK. 1 sierpnia "Jadwiga" szła na zbiórkę. Godzina 17, Floriańska 12, ostatnie piętro. Nic więcej nie wiedziała.
A kule świstały
- Myślałam, że to kolejne spotkanie. Wyszłam w letniej sukience i leciuteńkich pantofelkach z tekturką w środku. Potem, jak któregoś dnia spadł deszcz, to pantofelki dosłownie rozpływały mi się na nogach - opowiada Jadwiga z Waliszewskich Sobol. Miała dotrzeć do punktu sanitarnego na Floriańską. - Czy to było mieszkanie "Klimy"? Nie potrafię tego potwierdzić. Ze względu na zasady konspiracji nie znałyśmy nazwisk - mówi.
W 1944 "Jadwiga" miała 21 lat. Należała do czterech podziemnych organizacji: Armii Krajowej, harcerstwa, sodalicji mariańskiej i "ósemki" kierowanej przez Marię Okońską i ks. Stefana Wyszyńskiego, późniejszego prymasa Polski. W AK została przeszkolona jako sanitariuszka.
- Dochodziłam już prawie do Floriańskiej, gdy jeszcze przed Godziną W padły pierwsze strzały. Wpadłam do jakiejś bramy i tam spędziłam całą noc - przypomina sobie. Wybiegła przed świtem 2 sierpnia. Przed nią przebiegał przez ulicę młody człowiek w oficerkach. - To chyba jego buty zwróciły uwagę Niemców siedzących na dachach. Strzelili. Chłopak wywrócił się. Błyskawicznie przebiegła mi myśl, że jak pochylę się nad nim, to i mnie zastrzelą. Zwolniłam. Przeszłam powoli, nawet na niego nie spoglądając. Niemiecki karabin milczał - opowiada. Dotarła do celu.
Biblioteka pod ostrzałem
Kamienica przy Floriańskiej 12 powstała przed 1914. Wyrosła tuż obok wspaniałego neogotyckiego kościoła św. Floriana, który stał po drugiej stronie ulicy noszącej przed 1916. nazwę Konstantynowskiej. Dom nie wyróżniał się piękną architekturą. Był raczej nijaką, kilkupiętrową czynszówką ustępującą dekoracyjnością sąsiednim budynkom przy Aleksandrowskiej (potem Zygmuntowskiej, dziś al. "Solidarności") czy Petersburskiej (dziś Jagiellońskiej).
Na przełomie lat 20. i 30. XX w. kamienica należała do niejakiej Łupińskiej. W 1939 w budynku na ostatnim piętrze zamieszkała Janina Englert. Na Pradze była znaną postacią. Urodzona w 1903 w rodzinie ziemiańskiej w Lublinie, wychowana na Wołyniu studiowała historię w Warszawie i Poznaniu. W 1926 zaczęła pracować w bibliotece publicznej przy Piekarskiej. W 1935 zakładała czytelnię naukową przy Wileńskiej 13.
Podczas okupacji ukrywała setki książek w mieszkaniach swoich czytelników, w piwnicach domów, wreszcie u siebie w mieszkaniu. Gdy zaś w 1942 Niemcy nakazali zamknięcie bibliotek i zapieczętowanie książek w skrzyniach, nie zrobiła tego - nadal w tajemnicy przed okupantem wypożyczała książki. Gdy wybuchło Powstanie Warszawskie, użyczyła swoje mieszkanie na punkt pomocy żołnierzom. Sama jednak w trakcie walk na Pradze przebywała w bibliotece przy Wileńskiej, pilnując książek. Ponownie otworzyła ją w listopadzie 1944, dwa miesiące po zajęciu Pragi przez kościuszkowców i Armię Czerwoną.
Cywile w kościele
Pierwsze dni sierpnia 1944. Z mieszkania "Klimy" wyruszyły z meldunkami dwie łączniczki. W okolicy skrzyżowania Szerokiej (teraz to ul. ks. Kłopotowskiego) i Sierakowskiego wypatrzył je niemiecki snajper. 19-letnia Zenia Olejnik zginęła na miejscu. 23-letnia Zofia Brzostowska została ciężko ranna. Udało się wyciągnąć ją spod ostrzału. Przeżyła, ale straciła nogę. Dziś to wydarzenie upamiętnia tablica umieszczona na bramie budynku.
Pani Jadwiga Sobol do kamienicy dotarła 2 sierpnia nad ranem. Dostała biały fartuch i opaskę AK. - Myślałam, że nasze fartuchy staną się łatwym celem dla Niemców, którzy strzelali do nas z dachów budynków. Myliłam się. Bo w podobnych fartuchach biegały sanitariuszki niemieckie. Zbierały rannych i przenosiły ich do frontowej części Szpitala Praskiego.
Frontowy gmach zajmowali Niemcy. Pawilony na tyłach - Polacy. - Zbierałyśmy swoich rannych i odnosiłyśmy ich na noszach do szpitala - wspomina. "Na pierwszą pomoc nie było ani czasu, ani możliwości udzielenia jej pod gradem kul. Przenoszenie odbywało się krótkimi odcinkami między jedną a druga salwą puszczaną gównie z dachów okolicznych domów" - czytamy w maszynopisie ze wspomnieniem Jadwigi Sobol. Jedną z akcji podejmowanych przez sanitariuszki było donoszenie chleba dla cywilów zamkniętych w kościele św. Floriana. "Był to potężny tłum zgromadzony 1 sierpnia na wieczornym nabożeństwie, który nie mógł już opuścić świątyni, bo strzelano do każdego, kto odważył się wyjść. Tłum w środku zachowywał się spokojnie. Ludzie rozlokowali się, gdzie kto mógł - na podłodze, na stopniach ołtarzy, w konfesjonałach. Jedni modlili się głośno, inni po cichu narzekali i jęczeli. Pomoc nasza była dla nich jedynym ratunkiem".
"Jadwiga wspomina też: - W kamienicy na Floriańskiej gotowała nam Żydówka, która ukrywała się na Pradze. Pytała nas: "Dziewczęta, jak możecie biegać pod kulami? Ja bym ze strachu umarła".
Na Pradze ciężko
Sytuacja Powstania na Pradze była od samego początku niemal beznadziejna. Floriańska z kościołem znajdowała się w pobliżu silnie bronionego przez Niemców mostu Kierbedzia. "Praga stanowiła zaplecze, miejsce postoju silnych niemieckich oddziałów piechoty, broni pancernej, artylerii, oddziałów zaprawionych do walk frontowych. Trudno było liczyć na sprzyjające warunki umożliwiające wykonanie zadań powierzonych pięciu rejonom Obwodu" - oceniał po wojnie komendant Obwodu Praga ppłk Antoni W. Żurowski "Bober" (m.in. w książce "W walce z dwoma wrogami").
Okolice kościoła św. Floriana stanowiły fragment Rejonu V - Praga Centralna. Tu 1 sierpnia zgrupowanie porucznika Bolka zajęło gmach dyrekcji kolei przy Targowej. Do zdobycia mostów wyznaczono żołnierzy Zgrupowania AK "Olszyny". Okazało się to jednak niemożliwe. Żołnierzom udało się za to zdobyć rzeźnię przy ul. Sierakowskiego, a pluton Bolesława Ostrowskiego "Elektryka" przy tej samej ulicy opanował bunkier. Po 6 dniach walk w różnych punktach dzielnicy ppłk Żurowski wydał rozkaz przerwania walk i przejścia do konspiracji.
Oko w oko ze śmiercią
7 sierpnia łączniczka kazała mi iść ze sobą i zaprowadziła na Targówek. Tam spotkałam mój oddział sanitariuszek, z którym ćwiczyłam przed Powstaniem. Wraz z komendantką była nas ósemka - opowiada "Jadwiga". Zamelinowały się w opuszczonej fabryce przy Radzymińskiej koło torów kolejowych. Pielęgnowały rannych rozlokowanych po upadku Powstania na Pradze w prywatnych mieszkaniach.
Nie trwało to długo. W obawie przed dekonspiracją przeniosły się do majątku w Marcelinie (nie opodal Żerania). Tam jednak spędziły tylko jedną noc. O świcie pod budynek zajechały dwie ciężarówki wypełnione niemieckimi żołnierzami. Niemców było tak wielu, ponieważ obawiali się odbicia sanitariuszek przez partyzantów działających w pobliskich lasach.
- Postawili nas pod ścianą. Powiedzieli, że zostaniemy rozstrzelane, gdyby w majątku została odnaleziona broń, ale natknęli się tylko na stare szable na ścianie, jak to w szlacheckim dworku. Jakiś esesman w pewnym momencie chwycił szablę i chciał ją złamać. Wywinęła mu się z ręki i uderzyła go w twarz. Zamarłyśmy, ale w duchu pękałyśmy ze śmiechu - relacjonuje.
Z Marceliną trafiły do zajmowanych przez SS koszar przy ul. 11 Listopada. Tam były przesłuchiwane i bite. Rozstrzelano starszą od nich komendantkę "Mirę". One same postawione przed plutonem egzekucyjnym w ostatniej chwili uniknęły śmierci. Egzekucję odwołał przesłuchujący "Jadwigę" oficer SS. Potem przez obóz na Targowej i gmach Schichta na Nowym Zjeździe 1 (gdzie wykorzystywane były przez Niemców do sprzątania) trafiły do obozu przejściowego w Pruszkowie.
Kamienica przy Floriańskiej 12 przetrwała wojnę, choć musiała zostać uszkodzona nie tylko w trakcie strzelaniny, ale przede wszystkim w chwili wysadzenia kościoła św. Floriana. Stało się to 13 wrzenia 1944. Kościół nie runął od razu. Po eksplozji niemieccy saperzy musieli podminować go raz jeszcze i zawalił się dopiero po kolejnym wybuchu.
- Wysadzaniem mostów, a pewnie i kościoła zajmowali się żołnierze z 654. batalionu pionierów Wehrmachtu pod dowództwem kapitana "Trennera" - dowiaduję się od powstańca Jerzego Sienkiewicza "Rudego". To byli ci sami żołnierze, którzy zajmowali dom Schichta przy Nowym Zjeździe 1, gdzie przetrzymywali panią Jadwigę Sobol.
Janina Englert wróciła do swego mieszkania na Floriańskiej już w 1944. Gościła w nim rzesze bezdomnych warszawiaków. Zajęła się też odbudową praskich bibliotek. W 2003 wciąż w tym samym domu obchodziła stulecie urodzin. Pisała o tym Gazeta Wyborcza. Zmarła w 2007. Sama kamienica dziś nie przypomina zbytnio tej przedwojennej. Wprawdzie układ okien jest identyczny, ale fasada uległa gruntownej przebudowie w latach 60.
* * *
Lekcji, której udzielił nam bandycki okupant naród Niemiecki - fizycznie - jest niewyobrażalnym bólem, lekcji której udzielał w czasach antycznych Publius Flavius Vegetius Renatus w De Re Militari - musimy stosować w czasach współczesnych:
... Ten, kto pragnie pokoju, powinien być gotowy do wojny!
Ten, kto aspiruje do zwycięstwa, nie powinien oszczędzać bólu, aby uformować swych żołnierzy. Ten zaś, kto nadzieję ma na sukces, powinien walczyć kierując się regułami, nie zaś liczyć na łut szczęścia. Nikt nie ośmieli się w boju naruszyć, czy znieważyć potęgi o znanej wyższości w działaniu.
* * *
OBRONA PRAGI: WRZESIEŃ 1939 - Sprawa gen. Sosabowskiego.
Pozwolę sobie opisać działania człowieka, który popadł pod koniec wojny i później w „niełaskę”, nie tylko dowództwa na emigracji w Anglii, lecz w „niełaskę” losu, mówię o generale Stanisławie Sosabowskim, w którego postać w filmie A Bridge Too Far (O jeden most za daleko) w reżyserii Richarda Attenborough wcielił się Gene Hackman.
Generał był porywczy, często charakteryzował się „wybuchową” naturą, lecz nader ważne jest to, że sławił się znacznymi dokonaniami podczas działań wojennych II WŚ (można znaleźć o tym sporo w necie), przytoczę jeden z faktów dotyczący Pragi. Mianowicie Sosabowski (wówczas jeszcze pułkownik) dowodził 21 Pułkiem Piechoty „Dzieci Warszawy” podczas obrony Pragi.
Pułk został przydzielony do Grupy Operacyjnej Zulaufa dowodzonej przez gen. Juliusza Zulaufa „Warszawa-Wschód” Praga.
Żołnierze Sosabowskiego wraz z całą GO wyruszyli z Modlina w kierunku broniącej się przed Niemcami Warszawy. Z marszu 15 września obsadzili odcinek obronny w rejonie Grochowa. Część pułku brał udział w odpieraniu ataków niemieckiej 10 Dywizji Piechoty Wehrmachtu. 16 września podczas generalnego niemieckiego szturmu na Pragę - część 21 Pułku Piechoty doszczętnie rozbił wielokrotnie silniejszy 23 Pułk Piechoty Wehrmachtu.
Po tym sukcesie Sosabowskiemu powierzono dowództwo nad wszystkimi polskimi oddziałami w rejonie Grochowa. W następnych dniach, dzięki doskonałemu dowodzeniu, płk. Sosabowskiemu udało się utrzymać pozycje obronne przy stosunkowo niewielkich stratach własnych. 26 września 21 PP z powodzeniem odparł ostatni atak niemiecki.
Następnego dnia rozpoczęło się zawieszenie broni, a 27 września podpisano akt kapitulacji Warszawy. 29 września, ostatniego dnia przed wymarszem do niewoli, 21 Pułk Piechoty „Dzieci Warszawy” oraz jego dowódca zostali odznaczeni przez gen. Juliusza Rómmla orderami Virtuti Militari III klasy.
Sosabowski przez Francję dotarł do GB tam utworzył pierwszą polską jednostkę spadochronową. 1 Samodzielna Brygada Spadochronowa brała udział w sławnej Operacja Market Garden w Holandii we wrześniu 1944 – lecz pierwotnie była przewidziana do wsparcia walczącej Warszawy podczas powstania.
Polacy skakali pod Driel naprzeciw Arnhem, na przeciwległym, południowym brzegu Renu, aby przyjść z pomocą okrążonym Brytyjczykom. Z powodu pogody desant odbył się jednak z dwudniowym opóźnieniem i żołnierze skakali wprost pod niemieckie lufy. W istniejącej wówczas sytuacji posłanie w bój ponad 1,5 tys. polskich spadochroniarzy nie miało już sensu, to nie mogło już przechylić szali ani odwrócić nieuchronnej klęski.
Polacy zdani byli tylko na broń osobistą – wraz z Brytyjczykami walczyli pod Arnhem do końca, ponosząc ogromne straty. Okrążeni pod Driel, odpierali niemieckie ataki i jedynie talentom dowódczym gen. Sosabowskiego i wielkiej bitności żołnierzy zawdzięczać można, iż polskie kompanie jeszcze dwukrotnie forsowały Ren na zaimprowizowanych łódkach.
W ostatniej fazie bitwy – nocą z 25 na 26 września – Polacy osłaniali odwrót niedobitków brytyjskich spadochroniarzy z 1 DPD – do końca. Straty polskiej 1 SBS sięgnęły ok. 40%.
Dowództwo brytyjskie szukało przyczyn niepowodzenia akcji (którą sami dowodzili) szukali „kozła ofiarnego” – znaleźli Sosabowskiego. Podczas odprawy z wyższymi dowódcami brytyjskimi gen. Sosabowski przekonywał ich, że bitwę można jeszcze wygrać, jeśli forsowanie rzeki podejmą większe siły 30 Korpusu wraz z 1 SBS, ale Brytyjczycy nie chcieli już walczyć. Uznali bitwę za przegraną i chcieli jedynie wycofać się z twarzą.
Sprawa wyglądała na ukartowaną z góry. Anglicy znali jego wybuchowe usposobienie i starali się go sprowokować – co też się udało. Oburzenie polskiego generała uznano za niedopuszczalną krytykę brytyjskiego marszałka i generałów. To wystarczyło. Tym bardziej że niepokorny Polak miał rzeczywiście rację.
Po powrocie polskiej brygady do Anglii gen. Sosabowski został wezwany do szefa Sztabu Generalnego, gen. Stanisława Kopańskiego i odwołany z funkcji. Sosabowski odwoływał się od tej decyzji u Prezydent na uchodźctwie Władysława Raczkiewicza – bez skutecznie. Mianowano go inspektorem Jednostek Etapowych i Wartowniczych. Za bitwę pod Arnhem został odznaczony jedynie Krzyżem Walecznych.
W lutym 1946 komunistyczny rząd w Warszawie ogłosił, że żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie nie uznaje za obywateli polskich. Pozbawionych polskiego obywatelstwa zostało m.in. 76 wysokich rangą oficerów, w tym Sosabowski.
W lipcu 1948 gen. Sosabowski został zdemobilizowany. Z Polski udało mu się ściągnąć rodzinę – żonę i niewidomego syna (wzrok stracił podczas powstania warszawskiego).
Sosabowski pracował jako robotnik magazynowy w fabryce silników elektrycznych, później telewizorów. Zmarł 25 września 1967 w Londynie. W 1969 wciąż wierni swemu dowódcy spadochroniarze generała przywieźli jego prochy do Polski, gdzie spoczęły – zgodnie z jego wolą – na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie.
Sosabowski został zrehabilitowany:
- 31 maja 2006 – Beatrix, królowa Holandii przyznała generałowi pośmiertnie Medal Brązowego Lwa,
- Chorągiew 1 SBS została udekorowana Wojskowym Orderem Wilhelma,
- 15 września 2006 – w Oosterbeek (w miejscu przeprawy żołnierzy gen. Sosabowskiego z 1 SBS na północnym brzegu Renu) została odsłonięta tablica z nazwą "Generaal Sosabowskiwaard" (Polder Generała Sosabowskiego) - nadana przez Gminę Renkum,
- 16 września 2006 – w ramach 62 rocznicy obchodów bitwy pod Arnhem odbyło się uroczyste odsłonięcie przez brytyjskich weteranów pomnika generała Sosabowskiego w Driel,
- 18 czerwca 2008 – premiera filmu dokumentalnego Honor generała, reż. Joanna Pieciukiewicz w TV Polonia,
- 18 października 2008 – w Szczecinie odsłonięto tablicę poświęconą generałowi i nadano jednej z ulic jego imię.
* * *
Polska nie idzie na lewo czy prawo
- idzie naprzód
Marta Tychmanowicz | wp.pl | 10-11-2011
fot. Marszałek Polski Józef Piłsudski na Wawelu.
11 listopada 1918 Polaków ogarnęła wielka radość z powodu odzyskanej państwowości. Jednak sklejenie trzech części państwa polskiego rozdzielonego na 123 lata przez zaborców nie było prostą sprawą, a skutki tego odczuwamy po dziś dzień.
„Po 120 latach prysły kordony! Nie ma ich. Wolność! Niepodległość! Zjednoczenie! Własne Państwo! Na zawsze! Chaos? To nic, będzie dobrze” – Jędrzej Moraczewski mianowany przez Piłsudskiego na premiera.
Jędrzej Moraczewski, mianowany przez Piłsudskiego na premiera, ekscytował się: „Po 120 latach prysły kordony! Nie ma ich. Wolność! Niepodległość! Zjednoczenie! Własne Państwo! Na zawsze! Chaos? To nic, będzie dobrze."
"Chaos" – pisał Moraczewski. A więc już w pierwszych dniach niepodległości zdawano sobie sprawę z tego, przed jakimi trudnościami staje Rzeczpospolita. Podzielenie kraju na ponad sto lat na trzy odrębne części spowodowało, że choć polskość istniała w kulturze, literaturze i sercach mieszkających pod zaborami Polaków, to sprawy przyziemne wymagały ujednolicenia. A było ich bardzo wiele.
Przede wszystkim duże zniszczenia powstały w wyniku działań wojennych I wojny światowej. Prawie 90% powierzchni państwa było zniszczone, a konkretnie: ponad połowa mostów i dworców oraz około 18% budynków mieszkalnych. Ci, którzy nie byli nędzarzami, żyli w wielkiej biedzie. Zaledwie 2% posiadaczy ziemskich i burżuazji było tu jak kropla w oceanie. Duże straty ponieśli rolnicy, których sytuacja w zaborze rosyjskim i austriackim i bez tego była tragiczna (działki i plony były małe, a technika przestarzała). Zbiory zbóż i ziemniaków były w 1918 roku niemalże o połowę niższe niż przed wojną.
W każdym z zaborów istniało inne prawo cywilne, handlowe i karne. Inny system skarbowy, miar i wag. Inna administracja, oświata, w różnym stopniu rozwinięta gospodarka. To wówczas powstało – pokutujące do dziś – określenie Polski B. Na wschodnich krańcach Polski (poza zagłębiem naftowym w rejonie Drohobycza) przemysł nie istniał. Choć był to obszar 2/3 Polski, to wytwarzał jedynie 7% produkcji krajowej.
Istniały poważne trudności, żeby dostać się koleją z jednego miasta do drugiego. Dawne rejony graniczne znalazły się teraz w centrum kraju i z ponad 50 austriackich i niemieckich linii kolejowych tylko 10 kontynuowało bieg po drugiej stronie granicy. Warszawa nie miała więc bezpośredniego połączenia kolejowego z Poznaniem, Gdańskiem czy Lwowem. Pociąg z Krakowa do Warszawy jechał przez Trzebinię, Kielce, Radom i Dęblin czyli pokonywał prawie 450 km.
Polski rząd stanął przed problemem analfabetyzmu, który w Królestwie Polskim był na poziomie 57%, a w Galicji – 40%. Jedynie w zaborze pruskim, gdzie obowiązek szkolny był przestrzegany czytać ani pisać nie umiało 5% ludności. Równocześnie w zaborze pruskim panowała silna germanizacja, zaś w zaborze rosyjskim – rusyfikacja. Żeby poradzić sobie z tym problemem jeszcze w 1918 roku Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego ogłosiło program 7-letniej obowiązkowej szkoły powszechnej, po której miała by nastąpić 5-letnia szkoła średnia. Dwa miesiące później wprowadzono powszechny obowiązek szkolny dzieci w wieku 7–14 lat. Ale co z tego, kiedy brakowało budynków szkolnych i nauczycieli?
Rodzącej się państwowości nie pomagał fakt ogromnej różnorodności etnicznej i religijnej. Według spisu powszechnego z 1921 roku II Rzeczpospolitą zamieszkiwało 27 mln obywateli, w tym 18,6 mln Polaków, 4,6 mln Ukraińców, 2 mln Żydów 1,5 mln Białorusinów, 1 mln Niemców, a także: Czesi, Litwini, Słowacy, Ormianie, Tatarzy, Rosjanie, Romowie, Karaimi, Bojkowie, Łemkowie i Huculi. Tak ogromna różnorodność generowała dodatkowe trudności, np. Ukraińcy chcieli mieć własne państwo.
Zabory spowodowały też silne – bo istniejące po dziś dzień i utrwalone okresem PRL – zmiany w charakterze narodowym Polaków. To wtedy właśnie narodził się podziw dla obchodzenia prawa i traktowanie tego jako czynu pozytywnego, wręcz bohaterskiego, podejrzliwość wobec władzy (bo przecież rządy były obce) czy skłonność do anarchii. Od tamtej pory łatwiej nam coś krytykować (wyraz reakcji opozycyjnej) niż pochwalić.
Odbudowa Polski po 123 latach zaborów była procesem długotrwałym i żmudnym II RP. Niektórych spraw, jak kwestii bezrobocia i przeludnienia wsi, nie udało się rozwiązać, inne jak unifikacja prawna i gospodarcza, budowa linii kolejowych i dróg, reformy społeczne, zostały dość sprawnie załatwione. Rządzącym przyświecała myśl wyrażona przez Ignacego Jana Paderewskiego: "Polska nie idzie ani na lewo ani na prawo, Polska idzie naprzód".
Po wyzwoleniu Warszawy (oficjalnie 17.01.1945) do Stolicy powracali warszawiacy. Powracało wielu byłych więźniów niemieckich obozów, żołnierzy AK, (których niebawem czekały przesłuchania i stalinowskie więzienie). W lutym 1945 liczba mieszkańców wynosiła 174 tys., w marcu 241 tys., a w maju 366 tysięcy. Po prawej stronie Wisły na Pradze życie tętniło.
W bardzo krótkim czasie Warszawa, jak to często się określano – zmartwychwstała. Stało się to oczywiście dzięki niezłomnej woli jej mieszkańców.
Wola powrotu warszawiaków do swej zniszczonej metropolii, pozwoliła na rozpoczęcie prac przy odgruzowywaniu miasta, a następnie na jego odbudowę. Pierwszymi oczyszczonymi ulicami były Al. Jerozolimskie, Marszałkowska, Krakowskie Przedmieście oraz Nowy Świat. Do marca 1945 oczyszczono 45 km ulic.
„Warszawa to wielkie miasto. Ponad milion mieszkańców przed wojną. Wielkości Detroit. [...] Gdziekolwiek skierujesz kroki, wszędzie sterczą fragmenty budynków, pozbawionych dachów i większości ścian, a ludzie w nich mieszkają. Z wyjątkiem Getta, które jest wielkim morzem cegieł, ze sterczącymi, poskręcanymi łóżkami, wannami, kanapami, ramami obrazów, kuframi, z milionami przedmiotów wystających spomiędzy cegieł". - John Vachon, fotoreporter wysłany do Warszawy przez ONZ, 1946.
Obecnie WARSZAWA jest dumną metropolią – najważniejszym miastem nie tylko w Polsce, ale i jednym z ważniejszych miast w Europie, jest przed Berlinem, Pragą, Rzymem czy Sztokholmem! W 1945 było to niewyobrażalne.
3.10.1944 po kapitulacji powstania w odezwie do "Do Narodu Polskiego" Krajowa Rada Ministrów i Rada Jedności Narodowej stwierdzały: "Skutecznej pomocy nie otrzymaliśmy. (...) Potraktowano nas gorzej niż sprzymierzeńców Hitlera: Italię, Rumunię, Finlandię. (...) Sierpniowe powstanie warszawskie z powodu braku skutecznej pomocy upada w tej samej chwili, gdy armia nasza pomaga wyzwolić się Francji, Belgii i Holandii. Powstrzymujemy się dziś od sądzenia tej tragicznej sprawy. Niech Bóg sprawiedliwy oceni straszliwą krzywdę, jaka Naród Polski spotyka, i niech wymierzy słuszną karę na jej sprawców".
Na podstawie: naszastolica.blox.pl, onet.pl
& RRT
* * *
Wieżowiec Prudential (drugi w Europie drapacz chmur) po 1939
Wieżowiec Prudential po 1945
Barbakan (ul.Podwale) 1945
Kościół św. Krzyża 1945 r.
Pl. Zamkowy 1945 r. (ruiny Zamku Królewskiego)
Wieża przy kościele św. Anny 1945 r.
Starówka 1947-1948 - zdjęcie z budowa tunelu trasy W-Z, w wykopie widoczne łukowate sklepienie tunelu, w dali trolejbus jadący ul. Miodową
Riksze w okupowanej Warszawie
Marszałkowska
Warszawa - październik 1939
Żołnierze z grupy A z Kedywu przy ulicy Stawki
Członkowie Sztabu Kedywu w czasie powstania warszawskiego: od lewej Jan Mazurkiewicz "Radosław", Wacław Chojna "Horodyński", nieznany powstaniec i Stanisław Wierzyński "Klara"
Ludność opuszcza Warszawę - Hala Mirowska
Żydzi na Warszawskiej ulicy w Getcie, czerwiec 1941
Żydzi w Getcie, czerwiec 1944
SS i urzędnicy przeszukują żydowskich kierowników wydziału Brauer fabryki zbrojeniowej podczas tłumienia powstania, getto 16-19 maja 1943
Uliczna scena w getcie warszawskim 1940 r.
Wisła - zdjęcie zrobione podczas oblężenia Warszawy 1939 r.
(na drugim planie Katedra św. Floriana) 1943 - 1944 r.
UNIVERSITAS VARSOVIENSIS
Uniwersytet Warszwaski - widok na Pałac Kazimierzowski, obecnej siedziby władz uczelni, w
czasach Królewskiego Uniwersytetu Warszawskiego, 1824 r.
Rycina według rysunku Jana F. Piwarskiego.
gdy ogromna wiekszość studentów wzięła udział w Powstaniu Listopadowym, uniwersytet został zlikwidowany.
Uniwersytet Warszawski - budynki Szkoły Głównej, koniec lat 60-tych XIX wieku
W 1862 r. Uniwersytet został otwarty ponownie po ''odwilży'' zw. z Powstaniem Listopadowym. Powstała Szkoła Główna, która w parę lat po Powstaniu Styczniowym została ponownie zamknięta. Jej krótkie istnienie wywarło jednak wielki wpływ na tworzącą sie wówczas polską inteligencję. Sposród 3.000 studentów, którzy przez kilkanaście lat studiowali w Warszawie, wielu weszło pózniej w skład polskich elit społecznych, przyczyniając się do rozwoju kraju i podtrzymania narodowej świadomości w najtrudniejszym okresie niewoli, do początku XX wieku.
Uniwersytet Warszawski - budynki Szkoły Głównej, koniec lat 60-tych XIX wieku
Studenci Uniwersytetu podczas obchodów 125 rocznicy
Konstytucji 3 Maja, 1916 r.
W czasie I wojny światowej niemieckie władze okupacyjne, po zajęciu Warszawy, wyraziły zgodę na utworzenie tu polskich wyższych uczelni. Uniwersytet stał się jedną z pierwszych legalnie działających instytucji narodowych. Stosunkowo niewielu wykładowców (36-53) miało do czynienia z szybko rosnącą liczbą studentów. W ciągu czterech lat wzrosła ona z 1.000 do 4.500, przede wszystkim na wydziałach: prawa, filozoficznym (który łaczył dyscypliny humanistyczne i matematyczno-przyrodnicze) oraz lekarskim. Kobiet było kilkanaście procent. Wystąpienia patriotyczne studentów i narastąjace konflikty z władzami niemieckimi doprowadziły wiosną 1917 roku do strajku i zawieszenia zajęć na kilka miesięcy.
Umieszczenie polskiego białego orła nad bramą uniwersytecką w 1916 r.
Uroczysta inauguracja zajęć z udziałem Naczelnika Państwa marszałka
Józefa Piłsudskiego, 2 maja 1921 r. Obok marszałka rektor prof. dr Jan
Karol Kochanowski.
Okupacja hiterowska: wejście na teren uniwersytetu. Uniwersytet zamieniono w
koszary niemieckiej żandarmerii, 1942-1943 r.
Powstanie Warszawskie 1944 r. Płonacy kompleks uniwersytecki przy ul.
Krakowskie Przedmieście
Studenci uniwersytetu biorą udział w odgruzowywaniu Warszawy, 1946 r.
Studenci z historycznym sztandarem UW, 1958
Robert Schumann w 1836 roku na łamach „Neue Zeitschrift für Musik” napisał:
Gdyby potężny samowładny monarcha z północy wiedział, jak niebezpieczny wróg grozi mu w dziełach Chopina, w prostych melodiach jego mazurków, zabroniłby tej muzyki. Dzieła Chopina to armaty ukryte w kwiatach.
WARSZAWA PRZED ZNISZCZENIEM
Plac Saski (ob. Piłsudskiego) 1915 - widoczny Sobór św. Aleksandra Newskiego – prawosławna katedra ukończona w 1912 - rozebrana w latach 1924-1926.
Plac Saski (ob. Piłsudskiego) 1915
Zagospodarowanie Wisły było marzeniem urodzonego na Powiślu Stefana Starzyńskiego. Ambicje prezydenta Warszawy komentowano nieprzychylnie (że stoi frontem do Wisły, a tyłem do ludzi). Z jego polecenia pół kilometra brzegu Wisły na północ od mostu Kierbedzia obudowano kamieniem z rozebranego soboru z Pl. Saskiego, oraz wyasfaltowano nadbrzeżną arterię, tworząc Wybrzeże Gdyńskie.
duży obraz: http://www.roberttosik.pl.tl/Foto-_-du%26%23380%3By-format.htm
Zagospodarowanie
Pl. Teatralny 1920 - 1925
Pl. Teatralny, 1944
Teatr Wielki Opera Narodowa 1930
Park Saski 1939
Kamienica Fukiera
Zamek Ostrowskich
Nowy Świat 1916
Pl. Zamkowy, 1910
Starówka 1930
Grób Nieznanego Żołnierza, 1938
Krakowskie Przedmieście (kościół św. Anny) 1943
Warszawska ulica...
Pl. Zamkowy 1861
Polski sterowiec "Lech" nad Starówką 1926
Krakowskie Przedmieście (pomnik Kopernika, dalej późniejszy budynek PAN) 1890 - 1900
Rynek Starego Miasta 1882 - 1888
Mariensztat 1890 - 1900
Rynek Starego Miasta 1890 - 1900
Piaskarze - w oddali most Kierbedzia (obraz Aleksandra Gierymskiego przedstawiający lewą stronę wybrzeża Wisły) ok. 1880
Deklaracja Niepodległości 1916
Krakowskie Przedmieście 1910
Krakowskie Przedmieście 1915
Plac Bankowy 1920
Pomnik Kopernika (dalej budynek PAN) 1900
Uniwersytet Warszawski
Krakowskie Przedmieście kościół św. Krzyża
Panorama Warszawy widok z Pragi – przed 1859, Julian Cegliński (1827–1910)
Krakowskie Przedmieście, lato 1939
Most Kierbedzia obsadzony przez żołnierzy podczas przewrotu majowego
21 maja 1926
Przewrót Majowy, wojsko na moście Kierbedzia
Most Stanisława Augusta - najstarszy most w Warszawie 1573 r. (jeden z pierwszych mostów w Europie, drweniany dł. ok. 500 m, służył 30 lat).
Zawalił się pod naporem wiosennej kry, ulica Mostowa, która do niego prowadziła pozostała w Warszawie do dnia dzisiejszego.
Most Ponińskiego na rycinie Albertiego (Most Ponińskiego - wybudowany w 1775) na Wiśle u wylotu ulicy Bednarskiej w Warszawie, przeznaczony do normalnego ruchu. Inwestorem mostu był podskarbi wielki koronny Adam Poniński, który za wybudowanie mostu posiadał prawo przez 10 lat pobierać opłaty za korzystanie z niego. W dniu 4 listopada 1794 po rzezi Pragi przez Rosjan, naczelnik powstania kościuszkowskiego Tomasz Wawrzecki nakazał most spalić, by uniemożliwić przedostanie się wroga na lewy brzeg Wisły.
Reklama "Wianki na Wiśle" 1885
Wisła widok na most Kierbedzia 1920
Warszawa przed 1915
Panorama Warszawy
Widok na lewobrzeżną Warszawę
Widok na Warszawę prawdopodobnie z wierzy zamkowej (most Kierbedzia, na dalszym planie kościół św. Floriana)
Prom na Wiśle
Widok z Pragi
Most Kierbedzia wysadzony przez wycofujących się Rosjan, 1915
Pogrzeb, trumna transportowana na łódź
Zabudowa Warszawy
Widok na Pragę (kościół św. Floriana)
Pałac Saski
Wysadzony most Kierbedzia przez Rosjan
Prom odpływa w kierunku Bielan/Młociny, 1931
Plaża braci Kozłowskich 1926
Plaża braci Kozłowskich, 1936
Plaża Braci Kozłowskich
Zaproszenie na poświęcenie plaży 1927
Paża "Poniatówka" - nauka pływania
Plaża "Poniatówka"
Plaża "Poniatówka" - zapasy
Plaża "Poniatówka"
Przystań "Wistula" 1932
Regaty Warszawskiego Towarzystwa Wioślarskiego, 1885
Panorama Warszawy
Panorama Warszawy
Widok na lewobrzeżną Warszawę
Lewy Brzeg
Regaty - zwycięska łódź, 1906
Zamek Królewski 1920
Zamek Królewski - Arkady Kubickiego, 1900
Wysadzenie mostu kolejowego przez uciekających Rosjan 1916
Most łyżwowy w roku 1831 na obrazie Zaleskiego, w miejscu którego wzniesiono później Most Kierbedzia (obraz przedstawia wprowadzene do Warszawy jeńców i szandarow zdobytych pod Wawrem i Dębem Wielkim 1831)
Widok na Zamek Królewski z Pragi od strony północno-wschodniej,
Canaletto, 1770
Zamek Królewski 1680
foto - R.R.Tosik, Wrzesień 2011
foto RRT - Wrzesień 2011
Prawa autorskie zamieszczonych na stronie materiałów (teksty, fotografie, grafiki i wszelkie inne) należą do ich właścicieli.
|